Oświatowy ewenement

Rok szkolny rozpoczęty. Są miejsca na mapie Polski, gdzie trzeba będzie zamykać szkoły. Są placówki, które będą redukować etaty nauczycieli. W tym roku z pracy w oświacie musi odejść 7350 nauczycieli. Wszystkiemu winien niż demograficzny. Ta tendencja nie dotyczy Białołęki, która jest ewenementem w skali Warszawy, a także w skali kraju. Wysoki wskaźnik urodzeń, duża ilość dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Nowoczesne i świetnie wyposażone szkoły, w których dzieci uczą się nawet w systemie dwuzmianowym, tak jest ich dużo. O problemy białołęckiej oświaty pytamy burmistrza Piotra Jaworskiego.  

- W istocie nasze problemy – jeśli chodzi o oświatę – są zupełnie innego typu niż te w pozostałych dzielnicach Warszawy czy też generalnie w kraju. U nas nie występuje problem zwolnień nauczycieli czy też zamykania placówek. U nas szkół wciąż brakuje, pomimo iż w ostatnich latach nie ma praktycznie roku szkolnego, w którym nie zostałaby rozbudowana lub oddana do użytku nowa szkoła. Przybywa osiedli mieszkaniowych, dynamicznie wzrasta ilość mieszkańców Białołęki, a co za tym idzie -  rośnie ilość dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Doskonale widać te tendencje, jeśli zestawi się porównawczo tabele z danymi dotyczącymi liczebności dzieci w białołęckich placówkach oświatowych, przygotowane przez nasz Wydział Oświaty w sierpniu 2011 i w sierpniu 2012. Zanotowany w tym roku wzrost, w stosunku do roku ubiegłego, to 864 uczniów szkół podstawowych i gimnazjów, ze zdecydowaną przewagą przyrostu, jeśli chodzi o szkoły podstawowe, gdzie zanotowaliśmy wzrost liczebności o 769 uczniów. W gimnazjach tegoroczny przyrost to 56 uczniów. Warto też zauważyć, że mamy w dzielnicy pięć szkół podstawowych, w których liczba uczniów oscyluje wokół 1 tys.

Tendencja jest dynamicznie wzrostowa, co widać znów najlepiej, jeśli spojrzy się na tabelę. Nowa szkoła podstawowa przy ulicy Zaułek, oddana w ubiegłym roku, ma 3 oddziały 6-klasistów, ale już 16 oddziałów 0 i 1-klasistów. Na tym przykładzie widać najlepiej dynamizm, o którym mówię i odpowiedź na pytanie , dlaczego potrzebujemy nowych szkół. Najtrudniejsza sytuacja jest w szkołach przy Leśnej Polanki i wspomnianej już przy ulicy Zaułek, gdzie system dwuzmianowy funkcjonuje dosłownie na styk.

Cieszy, że jesteśmy właśnie w trakcie przetargów na trzy duże szkoły, dwa przetargi są już rozstrzygnięte. Niebawem będziemy podpisywali umowę na wykonanie placówki, jest to szkoła przy ulicy Hanki Ordonówny, dla 450 uczniów na jednej zmianie. Drugi rozstrzygnięty przetarg dotyczy budowy szkoły przy ulicy Ceramicznej, dla 800 uczniów na jednej zmianie. Jeśli nie będzie odwołań, również przystąpimy do podpisywania umowy. Trzeci przetarg został rozpisany 31 sierpnia, z terminem otwarcia ofert na 11 października i dotyczy szkoły przy Głębockiej, również dla 800 dzieci na jednej zmianie. Wszystkie te szkoły chcemy wykonać do września 2014 roku. Widać z tego, że rok 2013 będzie dla nas wyjątkowo trudny, bowiem na mapie Białołęki nie pojawi się ani jedna nowa placówka oświatowa.

Na razie w wieloletnim planie inwestycyjnym stolicy nie są uwzględnione żadne nowe szkoły, które miałyby zostać zbudowane w Białołęce po roku 2014, ze względu na brak środków, aczkolwiek nie oznacza to, że nie mogą się w tym planie pojawić. Tak było w przypadku trzech wspomnianych przeze mnie szkół. One pojawiły się w planie dopiero w 2010. My już dziś możemy wskazać lokalizacje dla trzech nowych szkół. Jedną z tych lokalizacji byłoby osiedle Buków, najbardziej na północny wschód wysunięta część dzielnicy, gdzie szkoła jest wręcz niezbędna. Pilnego odciążenia wymaga szkoła przy Leśnej Polanki, do której uczęszcza 980 uczniów, m.in. właśnie z osiedli mieszkaniowych położonych na Bukowie.

Kolejna potrzeba to budowa nowej szkoły, bądź rozbudowa istniejącej, stosunkowo niewielkiej placówki przy Leszczynowej. Notabene jest to najmniejsza białołęcka szkoła, licząca 364 uczniów. Duża działka umożliwia rozbudowę tej szkoły. I trzecia szkoła. Oddanie szkoły przy Głębockiej nie zamknie tematu szkół podstawowych w tzw. Zielonej Białołęce. Będzie potrzebna jeszcze co najmniej jedna. Konkretna lokalizacja nie jest jeszcze znana, natomiast dysponujemy na tamtym terenie kilkoma odpowiednimi działkami.

Problem remontów placówek oświatowych nie występuje w Białołęce w tak dużej skali, jak to ma miejsce w innych dzielnicach, czy też generalnie w kraju. Mamy dużo nowych szkół, które siłą rzeczy nie wymagają remontów. Aczkolwiek rokrocznie przeznaczamy około 2 mln zł na remonty tych placówek, które tego wymagają. Potrzeby są oczywiście większe, ale na więcej nas nie stać. Przykładem jest przedszkole Wesoły Pędzelek, mieszczące się w budynku odkupionym od Polfy. Stan tego budynku nie jest najlepszy. W ubiegłym roku wykonaliśmy remont dachu, w tym wymianę okien. Następny przykład – ponad trzydziestoletni budynek szkoły podstawowej przy ulicy Porajów wymaga remontów. W tym roku wykonaliśmy sanitariaty. Rozbudowaliśmy (o 125 miejsc) szkołę przy Podróżniczej, wykorzystując do tej rozbudowy mieszkania opuszczone przez byłych nauczycieli. Wszelkie remonty szkół ukończyliśmy oczywiście przed rozpoczęciem roku szkolnego 2012/2013.

I całkiem nowa rzecz. Udało nam się wydzierżawić do roku 2016, za niewielkie środki, budynek przy ulicy Sprawnej, z przeznaczeniem na sześć oddziałów przedszkolnych i klas pierwszych, przyporządkowanych do bardzo zatłoczonej szkoły podstawowej przy Leśnej Polanki. Z formalnego punktu widzenia są to oddziały zamiejscowe tej szkoły, co jest tu niesłychanie ważne. Mamy długoletnią umowę dzierżawy na korzystnych warunkach finansowych. Gdybyśmy chcieli taką placówkę wybudować, trzeba byłoby przeznaczyć na ten cel  kilka milionów złotych. Zysk jest więc oczywisty.  
 

Notowała
Elżbieta Gutowska