POSUL (nie tylko) o praskim modernizmie

Mimo mroźnych oznak zimy, wykład profesor architektury Anny Dybczyńskiej-Bułyszko „Praski modernizm 1918-1938” zgromadził tłumy słuchaczy Praskiego Samozwańczego Uniwersytetu Latającego.

Praga okiem historyka architektury jest przez swe nieuporządkowanie dzielnicą pełną zaskoczeń. Zachowało się tutaj wiele cennych budynków, charakterystycznych dla przedwojennej Warszawy, np. Dom Akademicki Studentów Żydów przy ul. Sierakowskiego z nowoczesnymi na owe czasy rozwiązaniami i niespotykanym detalem elewacji, czy monumentalny budynek Dyrekcji PKP.

Przed 1914 rokiem most Poniatowskiego po stronie praskiej wybiegał w pustkę, tereny zupełnie niezagospodarowane, co świadczy o perspektywicznym planowaniu urbanizacji stolicy. Do 1915 roku, kiedy Rosjanie wyszli z miasta, Warszawa dusiła się wewnątrz wybudowanego przez nich pierścienia fortyfikacji. Uwolnione od sztucznych zakazów zabudowy miasto mogło wówczas odetchnąć. Postanowiono je powiększyć o 100%, ale nie odbywało się to jednak żywiołowo. Ogłoszono konkurs, w wyniku którego już w następnym roku powstał nowoczesny plan regulacyjny – tworzony przez grupy specjalistów różnych branż, opracowujące poszczególne tematy (zabytki, geografia, komunikacja itd.).
Przy moście Poniatowskiego np. przewidywano teren wystawowy, wyznaczono także dwie osie urbanistyczne mające wzmocnić rolę Placu Weteranów 1864 roku przy Moście Kierbedzia. Place i ulice kształtowano według form geometrycznych. Planowane ulice miały prowadzić na Wschód jako przedłużenie Mostu Kierbedzia oraz na Północ (przez Park Praski i tereny obecnych osiedli Pragi I i II). Plan był na tyle szczegółowy, że wyznaczał zarówno linie regulacyjne, wzdłuż których musiały być stawiane fasady budynków, jak i miejsca posadzenia drzew oraz ich układ (np. dwa szpalery wzdłuż zabudowy Placu Weteranów). Miasto projektowano wówczas z punku widzenia pieszych. Dlatego zaczynano od wyznaczenia placów i bulwarów spacerowych. Dla pieszych są istotne zarówno szpalery drzew, jak też podcienia i przebicia pozwalające na schowanie się przed deszczem, czy skrócenie drogi. Stąd w projekcie szerokie bulwary obsadzone zielenią, m.in. w pasie pomiędzy ul. Wileńską a Al. Solidarności oraz wygodne skróty. Później w podobny sposób myślano o mieście w socrealizmie. Obecnie patrzenie na miasto z punktu widzenia pieszego wraca jako trend rozwojowy urbanistyki europejskiej.

W okresie międzywojennym awangarda funkcjonalistyczna zanegowała zastane myślenie, koncentrując się nie na pieszym, ale na ruchu i komunikacji - na samochodzie. W kształtowaniu odbioru przestrzeni zaczął dominować rytm, a nie jak dotąd detal. Wygląd budynków w znacznie większym stopniu podporządkowano ich funkcji, a fasady stały się proste, bardziej surowe w formie. O ile jednak modernizm w architekturze przyniósł wiele cennych osiągnięć, to z jego wpływu na urbanistykę wynikły liczne dzisiejsze problemy miast.

Ograniczenie możliwości rozwoju w Warszawie XIX wieku wymusiło konieczność większego zagęszczenia zabudowy. Powstał specyficzny rodzaj kamienicy, zależny w znacznym stopniu od rozmiaru modułów parcelacyjnych zadekretowanych przez miasto. Moduł o szerokości 21-22 metrów odpowiadał jednej kamienicy z podwórkiem i dwiema oficynami. Od ulicy znajdowała się reprezentacyjna brama i takież mieszkania na pierwszym piętrze, z widokiem na ulicę. Im wyżej, tym standard mieszkań był niższy. Gorsze mieszkania znajdowały się także w podwórzu. Zabudowę podłużną, wzdłuż ulicy, determinowały przede wszystkim względy konstrukcyjne, czyli maksymalna możliwa rozpiętość belek stropowych.

Dopiero w latach 30. XX wieku zaczęły powstawać pierwsze budynki o konstrukcji żelbetowej, która pozwalała na znacznie swobodniejsze planowanie przestrzeni wnętrz.

Głównym pomieszczeniem w tradycyjnym mieszkaniu była przechodnia jadalnia, która dzieliła funkcje reprezentacyjne od gospodarczych. Do części gospodarczej prowadziły osobne, kuchenne schody. Z biegiem czasu zrezygnowano z drugiej klatki schodowej, a i jadalnia przestawała także pełnić dominującą rolę w mieszkaniu. Myśląc o standardzie ówczesnej zabudowy warto pamiętać, że wiele z powstających przed wojną mieszkań wyposażano jedynie w ubikację, co i tak stanowiło postęp w stosunku do wspólnych ubikacji na piętrze, bądź XIX-wiecznych wychodków w podwórzu.
W latach 20. budynki mieszkalne realizowały także agendy państwowe, np. Fundusz Kwaterunku Wojskowego.

Prowadził on inwestycje mieszkaniowe na terenie całego kraju, które powstały w zaledwie cztery lata, co było ogromnym przedsięwzięciem. Architektom określano tylko podstawowe parametry zabudowy (wielkość mieszkania uzależniano od stopnia wojskowego), pozostawiając wolną rękę w projektowaniu. Takie mieszkania dla oficerów, o wielkości około 90 m2, z jadalnią w centrum, postały np. przy ul. Ratuszowej.

Na praskim brzegu, na Saskiej Kępie, powstało też najbardziej udane połączenie domu jednorodzinnego z wielorodzinnym. Można tu znaleźć niskie budynki z zaledwie dwoma mieszkaniami na piętrze, w pełni oddzielonymi klatką schodową, zapewniające mieszkańcom maksimum intymności.

Praga ciekawi i zaskakuje. To wciąż ta sama Warszawa, ale bez politycznego piętna lewego brzegu.

Kr.