Prosto z mostu

Tożsamość pomników

Władze Warszawy przeprowadziły sondaż na temat przyszłości Pomnika Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni. Sondaż został wykonany w ramach ankiet tzw. Barometru Warszawskiego, czyli dość solidnie pod względem metodologicznym, i wykazał, że 72 procent warszawiaków chce pozostawienia pomnika na Placu Wileńskim. Klucz do sukcesu sympatyków polsko-radzieckiego braterstwa broni tkwi w pytaniu, jakie umieszczono w ankiecie. Brzmiało ono: „Czy pana/pani zdaniem pomnik »czterech śpiących« powinien pozostać na swoim obecnym miejscu lub w jego pobliżu, czy może zostać przeniesiony w zupełnie inne miejsce?” Nic dziwnego, że niemal trzy czwarte ankietowanych nie miało wątpliwości: śpiących należy pozostawić w spokoju.

Nazwę „czterech śpiących” lud praski ukuł, by, mówiąc o ważnym punkcie orientacyjnym dzielnicy, nie kalać sobie ust Polsko-Radzieckim Braterstwem. Jest w niej i dowcip, i lekceważenie dla Braterstwa, choć ja osobiście wolałem inne, równie ludowe określenie tegoż obiektu - „Pomnik Obserwatorów Powstania Warszawskiego”. Umieszczenie nazwy „śpiących” w pytaniu ankietowym, szczególnie gdy zostało ono skierowane do mieszkańców całego miasta, z których wielu nigdy nie było na Pradze, jest nadużyciem. To tak, jakby w sondażu preferencji partyjnych zapytać o poparcie dla „Partii skutecznie rządzącej Polską” i „Partii radykalnych oszołomów”, a potem interpretować wyniki jako poziom poparcia dla PO i PiS.

Ugłaskiwanie nazwy jest wbrew naturze pomnika. Pomniki mają służyć utrwalaniu pamięci. Lud wymyślił „śpiących” po to właśnie, by zaprzeczyć tożsamości pomnika, który postawiono, nie pytając mieszkańców miasta o zdanie. Dziś pomnik powinien albo zniknąć z przestrzeni publicznej, albo utrwalać pamięć. Zaprojektowany przez radzieckiego oficera i odlany z metalu uzyskanego ze zdobycznej niemieckiej amunicji, zespół figur żołnierskich wielkiej wartości artystycznej bowiem nie ma.

Ma jednak tożsamość. Tam, gdzie znajdował się napis „Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego”, można umieścić informację o pobliskich miejscach więzienia i tortur polskich patriotów, organizowanych przez towarzyszy broni postaci z pomnika. Było tych miejsc akurat w pobliżu pomnika niemało. W czasach, w których nikt się już niczego nie wstydzi, sympatycy polsko-radzieckiego braterstwa broni też się wszak tego wstydzić nie będą. Po wyjściu Armii Radzieckiej z Polski mogą już o tym mówić swobodnie, nie godząc w Braterstwo Broni.

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl