Lewa strona medalu

Dziwne pożary

Kolejną praską kamienicę strawił ogień. O ile przy pierwszym, czy nawet drugim pożarze można było mieć jeszcze nadzieję, że to przypadek, o tyle po kolejnych nie wierzy w to chyba już nikt. Ani policja, która powołała specjalną grupę do wyjaśnienia przyczyn pożarów, ani radni Rady Warszawy, którzy na ostatniej sesji jednogłośnie zażądali informacji prezydent stolicy w tej sprawie.

Do tej pory z powodu ognia dach nad głową straciło na Pradze już kilkadziesiąt rodzin, dlatego zaniepokojeni mieszkańcy dzielnicy wysuwają szereg mniej lub bardziej sensacyjnych hipotez. Jedni obwiniają deweloperów i właścicieli reprywatyzowanych kamienic, którzy w ten sposób chcą się pozbyć dotychczasowych lokatorów. Inni podejrzewają bezdomnych, którzy szukają schronienia na strychach i w pustostanach lub amatorów mocniejszych trunków, urządzających tam libacje. Najbardziej sensacyjną i niedorzeczną tezę usłyszałem jednak od jednego z wysokich urzędników miasta, który stwierdził, że podpaleń dokonują… sami mieszkańcy licząc, że jako ofiary pożaru szybciej otrzymają nowe mieszkania.

A tych na Pradze niestety brakuje i to bardziej, niż gdziekolwiek indziej. Kolejka oczekujących jest kilkusetosobowa i tak naprawdę nie ma widoku na szybkie jej rozładowanie. Wprawdzie powstają wreszcie nowe budynki komunalne, ale są to projekty przygotowane przed ponad dziesięciu laty, gdy Pragą rządził SLD. Dlatego mogę w tym miejscu się pochwalić, że ruszyła właśnie budowa kolejnego etapu zaplanowanego wówczas osiedla na Golędzinowie i powstać ma tam kolejnych dwieście parę mieszkań.

Ale to wszystko i tak kropla w morzu potrzeb, dlatego jako lewica od lat postulujemy przeznaczenie dodatkowych środków na remonty praskich kamienic i zagospodarowanie pustostanów. W tym roku Hanna Gronkiewicz-Waltz po raz pierwszy się do tego przychyliła i dała 10 milionów więcej, niż z mechanicznych wyliczeń wynikało. Tyle, że milionów tych potrzeba prawie 300. Prezydent twierdzi, że więcej nie da, bo nie ma. Tymczasem na ostatniej sesji znalazła 6 milionów złotych na remont Placu Piłsudskiego, bo - jak mówiono w kuluarach - delegacje składające wieńce przed Grobem Nieznanego Żołnierza się potykają. W aktualnej sytuacji finansowej miasta dla mnie to już nawet nie fanaberia, ale zwykła głupota. I to nie dlatego, że mi jakoś potknięcia na tym placu się nie zdarzają, choć wieńców składam tam sporo.

Zaproponowałem więc na sesji, aby zamiast Placu Piłsudskiego wyremontować za te 6 milionów choć jedną praską kamienicę. Niestety, radni PO pozostali głusi na moje argumenty i za poprawką nie zagłosowali – nawet ci wybierani na Pradze. Szkoda, bo wielce prawdopodobne, że ostatnie pożary mogą wynikać z fatalnego stanu praskich budynków, od lat nie remontowanych. Ale tym już radni Platformy się nie zainteresowali.

Sebastian Wierzbicki
wiceprzewodniczący
Rady Warszawy
(Klub Radnych SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl