Prosto z mostu

Krajobraz po rzezi

Nie zgadną Państwo, jakim słowem na łamach „Gazety Wyborczej” najczęściej określa się działania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ja zauważyłem to, zbierając materiały do całkiem innego artykułu. To słowo to - „rzeź”.

Zaczęło się w 2006 r., gdy Hanna Gronkiewicz-Waltz, jako komisaryczny zarządca warszawskiej Platformy, przeprowadziła czystkę w partii pod hasłem usuwania z niej sympatyków prezydenta Pawła Piskorskiego. Jeszcze ironicznie  dziennikarze nazwali to „rzezią niewiniątek”, gdyż wiele spośród jej ofiar ze względu na młody wiek nie mogła nawet otrzeć się o afery, jakich rzekomo pełen był stołeczny ratusz podczas rządów Piskorskiego (1999-2001). W ramach brutalnej walki o władzę w PO przyczepiono im jednak łatkę aferzystów.

Potem się posypało. „Inwestycyjna rzeź Pragi” przed Mistrzostwami Europy w piłce nożnej w 2012 r., które miały być impulsem rozwojowym dla tej dzielnicy, dotknęła praskich inwestycji infrastrukturalnych, umieszczonych w rządowym programie Euro. Władze miasta wycięły z planu niemal wszystkie. Rzeź Pragi trwa nadal - już po Euro ratusz zrezygnował z rozszerzenia systemu sterowania ruchem ulicznym na prawobrzeżną Warszawę.

Dramatyczne zaniedbania w utrzymaniu mienia komunalnego, przede wszystkim mieszkań lokatorskich - znowu - na Pradze, nazwano „komunalną rzezią Pragi Północ”, a zmniejszenia większości lokalnych budżetów inwestycyjnych - „inwestycyjną rzezią w dzielnicach”.

Z natury rzeczy najwięcej rzezi odbyło się z użyciem topora i piły mechanicznej. „Rzeź drzew na Podzamczu” nastąpiła przy okazji budowy betonowego Parku Fontann, który prezentowałby się efektownie w dziesiątkach miejsc, lecz lokalizację wybrano mu akurat na zadrzewionym terenie spacerowym u podnóża Starego Miasta. Była też „rzeź drzew na Saskiej Kępie”, a „rzeź ścieżki przyrodniczej” biegnącej prawym brzegiem rzeki uzyskała nawet drugie miano: „masakra piłą mechaniczną nad Wisłą”. Trwa „rzeź drzew w Ogrodzie Krasińskich”, prowadzona wbrew zaleceniom konserwatorskim Stołecznego Konserwatora Zabytków.

A teraz mamy „rzeź autobusów”: zmiany rozkładów jazdy polegające na likwidacji i skracaniu tras oraz zmniejszaniu częstotliwości kursowania wielu linii autobusowych, na czele z idiotyczną decyzją o likwidacji linii 175, jednej z najbardziej znanych w Warszawie, łączącej Śródmieście z Lotniskiem Chopina, ale też Uniwersytet Warszawski z akademikami na Ochocie i kilka dzielnic ze szpitalem klinicznym przy ul. Banacha.

Już dosyć. Podobnie, jak trudno jest uwierzyć nam w nadejście wiosny, tak i niełatwo uwierzyć, że kiedyś skończą się te rzezie. Życzę Państwu, by wiara, której zawsze pełne są święta Wielkiej Nocy, w tym roku objęła też sprawy doczesne: Warszawę bez rzezi, za to z dobrym gospodarzem miasta.

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl