Stara Praga ginie w ogniu

Po kolejnym pożarze starej kamienicy na Pradze nikt już chyba nie wierzy w przypadek. Sprawę tajemniczych pożarów ma zbadać specgrupa powołana przez komendanta stołecznego policji, a mieszkańcy myślą o zorganizowaniu społecznych patroli.

30 stycznia - Inżynierska 3, 16 marca – Brzeska 5, 19 marca – Targowa 14 – to tylko kilka większych pożarów, do jakich doszło w ciągu ostatnich miesięcy na Pradze. Podobno było ich od początku roku około 30. Czy to powtórka czarnej serii pożarów z końca 2011 roku?

O pożarze kamienicy przy Inżynierskiej 3 pisaliśmy już dwukrotnie. Spłonęła część tzw. Składów Wróblewskiego, w których mieściły się pracownie artystyczne i klub „Sen pszczoły”. Nikomu nic się nie stało, tylko artyści stracili dorobek życia. Jak poinformowała nas rzeczniczka Urzędu Pragi-Północ, Barbara Dżugaj, wstępna ekspertyza wykazała, że budynek nie nadaje się do odbudowy. Nadmieniła również, że sprawę bada prokuratura, ale że nie należy wysnuwać teorii spiskowych, bo przyczyną pożaru na pewno był wypadek, o który w budynku w tym stanie i bez centralnego ogrzewania nietrudno.

Późnym wieczorem, w sobotę 16 marca, kiedy mieszkańcy kamienicy przy ul. Brzeskiej 5 kładli się spać lub oglądali telewizję, nagle zgasło światło, a zaraz potem ukazały się kłęby dymu. Paliła się oficyna w głębi podwórka. Pożar wybuchł na dachu lub na górnych piętrach, gdzie nie było ludzi. W tej części budynku zamieszkanych było tylko kilka mieszkań na parterze i na pierwszym piętrze. Nikomu na szczęście nic się nie stało. Straż pożarna ewakuowała około 100 osób, a kiedy pożar został ugaszony, ok. godziny 3. w nocy, część lokatorów mogła powrócić do swoich mieszkań.

Reszta najbardziej poszkodowanych przeniosła się do swoich rodzin, lub do wynajętego przez urząd dzielnicy hotelu.
W poniedziałek, 18 marca, nadzór budowlany sprawdził stan techniczny spalonej części budynku i, tak jak w poprzednim wypadku, stwierdził, że obiekt nie nadaje się do użytkowania. Mieszkańcy otrzymali lokale zastępcze, m.in. w budynkach przy ul. Łochowskiej i Jagiellońskiej. Obecnie wracają po swój ocalały dobytek. Niestety, w wyniku kilkugodzinnej akcji gaśniczej mieszkania zostały zalane wodą, więc część rzeczy jest nie do odzyskania..

- Mebli nie da się uratować – mówi jeden z mieszkańców Brzeskiej 5.

Względny spokój na Pradze nie trwał długo. 19 marca wybuchł kolejny pożar, tym razem w zabytkowym budynku przy Targowej 14. Kamienica, zbudowana w latach 1899-1902, jest unikatowym przykładem budownictwa mieszkaniowego z przełomu wieków, posiada bowiem bardzo rozbudowany układ oficyn skupionych wokół aż czterech podwórek. Jest tu też kapliczka Matki Boskiej. W ciągu ponad 100-letniego istnienia kilka razy zmieniała właścicieli, m.in. była siedzibą Banku Towarzystw Spółdzielczych oraz Spółki Zjednoczonych Browarów Warszawskich Haberbusch i Schiele. W 2010 r. została wpisana do rejestru zabytków, ale wcześniej, od grudnia 2009, z uwagi na zły stan i zagrożenie bezpieczeństwa ludzi, rozpoczęto stopniowe wysiedlanie lokatorów. W chwili pożaru zamieszkanych było tylko 10 mieszkań.

Kamienica miała przejść proces rewitalizacji jeszcze przed Euro 2012. Niestety, tak się nie stało z uwagi na ogromne koszty remontu, które mogą wynieść nawet 30 mln zł. W obecnej sytuacji może nie będzie już czego remontować. Podobnie  jak w dwóch pozostałych przypadkach, biegły z zakresu pożarnictwa ma ustalić przyczyny pożaru.

Po tej czarnej serii trudno już uwierzyć, że przyczyną pożarów był nieszczęśliwy wypadek. Są o tym przekonani mieszkańcy kamienicy przy Brzeskiej 5.

- Ta kamienica paliła się już z pięć razy – mówią – chociaż pilnowaliśmy, aby nikt nieznajomy się tu nie kręcił.

- Będzie kolejny wolny plac pod apartamentowiec prawie przy stacji metra – to opinia internauty.

Czy rzeczywiście pożary trzech oddalonych od siebie praskich kamienic wybuchły na skutek celowego działania? O odpowiedź na to pytanie zwróciliśmy się do komendanta stołecznego policji, nadinspektora Mirosława Schosslera, który powołał specjalną grupę, mającą zbadać sprawę pożarów. W skład grupy weszli policjanci z komend na Pradze Północ i Południe oraz funkcjonariusze Wydziału Kryminalnego Komendy Stołecznej Policji. Dowiedzieliśmy się tylko tyle, że policja bierze pod uwagę podpalenie, inaczej by się tą sprawą nie zajmowała, i czeka na opinię biegłych.

W sprawach podpaleń prowadzone są śledztwa prokuratorskie, jednak przyczyny pożarów wciąż nie są znane. Upływający czas działa na niekorzyść śledczych, bo nawet, jeśli okaże się, że przyczyną pożarów było celowe działanie, wykrycie sprawców może być bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Tak było w czerwcu 2011 roku, kiedy to na Pradze doszło do serii pożarów. Mimo stwierdzenia celowego podpalenia, śledztwa zostały umorzone z powodu niewykrycia sprawców. Lokatorzy zapowiadają powołanie społecznych patroli, które mają pilnować, aby nikt niepowołany nie dostał się do budynku i w ten sposób chronić mieszkańców przed ogniem.

Joanna Kiwilszo