Krzesimir Dębski i jego muzyka

Kto z nas nie zna „Dumki na dwa serca”? Kto nie słyszał choć raz, że „Życie jest nowelą”? Autor tych popularnych tematów muzycznych, kompozytor Krzesimir Dębski, był gościem Białołęckiego Ośrodka Kultury.   

W ramach cyklu Białołęcka Scena Mistrzów 21 kwietnia odbył się koncert „Krzesimir Dębski i jego muzyka”. Bohaterów wieczoru było dwóch – obok kompozytora wystąpił bowiem jeden z najwybitniejszych współczesnych klarnecistów Woytek Mrozek. Artystom towarzyszyła Orkiestra Romantica.

Krzesimir Dębski zaprezentował się białołęckiej publiczności w poczwórnej roli: jako kompozytor, dyrygent, pianista i konferansjer w jednej osobie. Woytek Mrozek, koncertujący i nagrywający na całym świecie, dał popis niezwyklej wirtuozerii. Obaj panowie stworzyli razem niepowtarzalne show w najlepszym tego słowa znaczeniu. Kompozycje Krzesimira Dębskiego przeplatały się z utworami klezmerskimi.

Wśród tych ostatnich Woytek Mrozek wykonał „Klezmer La Haim” z musicalu „Skrzypek na dachu” oraz taniec żydowski „Tarras Klezmer”. Poza tym zagrał starogrecki taniec „Jasapico Servico” i taniec rumuński „Wiosenna Hora”. Z kompozycji Krzesimira Dębskiego usłyszeliśmy głównie jego tematy filmowe.

„Dumka na dwa serca” z filmu Jerzego Hoffmana „Ogniem i mieczem” w opracowaniu na klarnet zyskała nowe brzmienie. Ludzki głos zastąpił ciepły dźwięk klarnetu, a sam kompozytor zaimprowizował temat na fortepianie. Inne utwory to motyw z filmu „Syberiada polska” czy „Taniec sudecki” z serialu dla dzieci z lat 90. „Tajemnica Sagalli”, który kręcony był w Górach Stołowych, rodzinnych stronach kompozytora. Ciekawostką był westernowy standard z reklamowego filmu „Polski koń sportowy”.

Jednak przebojem, jakże na czasie wobec drastycznych cięć nakładów na kulturę i głosów krytykujących instytucje kultury, okazał się „dramat muzyczny” (tak nazwał go kompozytor) o radzie miejskiej, opowiadający o dyskusji radnych nad ciężką sytuacją w kulturze w Białołęce. Utwór został wykonany z udziałem publiczności i tak się spodobał, że artyści musieli wykonać go również na bis.

W kontekście artykułów krytykujących działalność Białołęckiego Ośrodka Kultury, opublikowanych niedawno w jednej z lokalnych gazet, utwór ten, jak i cały koncert nabiera specjalnego znaczenia: dowodzi bezpodstawności zarzutów stawianych kierownictwu Białołęckiego Ośrodka Kultury. Autor opublikowanych wypowiedzi przedstawia mieszkańców Białołołęki jako publiczność niewyrobioną muzycznie, która nie może „kochać opery, operetki i filharmonii”. Sądząc po aplauzie, jaki wywołał koncert Krzesimira Dębskiego, publiczność ta najwyraźniej ceni sobie kulturę wysoką i nie godzi się na obniżanie poziomu dzielnicowego centrum kultury, co sugeruje, uważający się za eksperta w dziedzinie gustów białołęczan, autor artykułów.

Joanna Kiwilszo