Prosto z mostu

Życie demokracji

Być może w poniedziałek 6 maja 2013 r. nie wydarzyło się to po raz pierwszy. Podobno ma wracać raz w tygodniu, w piątki. Na pewno w poniedziałek wydarzyło się to nieodwracalnie lub przynajmniej definitywnie na długi czas: codzienne papierowe wydanie „Życia Warszawy” nie ukazało się pod żadną postacią. Co prawda, już od grudnia 2011 r. „Życie” nie było odrębną gazetą, ale miało nadal swoje strony w „Rzeczpospolitej” - czasem dwie, czasem cztery, pod własną winietą. W ciągu siedemdziesięciu lat przechodziło zawirowania polityczne od lewa do prawa, lecz niezależnie od nich, zawsze było gazetą lokalną Warszawy. W czasach swojej świetności jako bodaj jedyna gazeta w Polsce próbowało ukazywać się siedem razy w tygodniu. Miało wtedy ograniczony dział krajowy i zagraniczny, za to każdej dzielnicy miasta poświęcało oddzielną stronę. Tyle było informacji, tylu było czytelników.

Dziś na placu boju pozostała już tylko jedna ogólnowarszawska gazeta codzienna – „Gazeta Stołeczna”, będąca dodatkiem do „Wyborczej”. Trzymam kciuki, by nie spotkał jej los „Życia”. Oprócz „Stołka” mamy w Warszawie wiele gazet lokalnych o zasięgu jednej lub kilku dzielnic, są to jednak najczęściej dwutygodniki, co oznacza całkiem inny rodzaj kontaktu z czytelnikami.

Codzienna informacja miejska przenosi się do internetu; przed „Życiem” zrobiła to telewizja TVN Warszawa. W sieci powstają również portale niezależne od innych mediów, mające ambicje informacyjne, na przykład www.warszawa.pl i www.politykawarszawska.pl. Rozwijają się portale publicystyczne, takie jak portal Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej www.ws.warszawa.pl. Internet jest po prostu tańszy niż papier.

Włączamy się w ten sposób w globalny eksperyment polegający na zastępowaniu tradycyjnych, papierowych gazet dziennikarstwem internetowym. Rozmiarów kryjącego się za tym niebezpieczeństwa nie jesteśmy w stanie ocenić. Nie wiadomo, na ile dziennikarze internetowi, pozbawieni redakcyjnego zaplecza codziennych gazet drukowanych, będą w stanie wypełniać funkcję kontrolną wobec władzy. Nie da się tworzyć informacji wyłącznie przeglądając strony samorządowe i polegając na relacjach on-line z sesji rady miejskiej.

W krajowych portalach społeczno-politycznych przeważa publicystyka: opinie i wywiady z osobami, których czyny, a nie słowa powinny być przedmiotem zainteresowania dziennikarzy. Niewygodne dla władzy fakty nadal ujawniają przede wszystkim dziennikarze mediów tradycyjnych, które na szczeblu krajowym mają się nadal nieźle. Na naszych oczach upadają media lokalne i regionalne.

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl