Chłodnym okiem

Śmieciowa awantura

Szykowali się, szykowali i polegli - tak można skwitować przygotowania obozu Pani Prezydent do wdrożenia sejmowej ustawy na temat gospodarki odpadami. Miesiące przygotowań, sztaby ludzi, trusty wysoko płatnych mózgów z firm zewnętrznych i klapa. Radni SLD w radzie Warszawy od dawna ostrzegali Prezydenta Kochaniaka: nie idź tą drogą. Zwyciężyła jednak koncepcja „aby do przodu”. Złe uchwały poprawimy. Krytyków uleczymy snem. Krytycy jednak nie dali się uśpić.

Decyzja Krajowej Izby Odwoławczej, do której odwołały się firmy świadczące usługi wywozu śmieci, była miażdżąca dla ratusza. Prezydent Kochaniak położył głowę w ofierze na ołtarzu czystości intencji Platformy Obywatelskiej i dotychczasowe niemożliwe stało się możliwe. Okazuje się, że śmieci można sortować w inny sposób: nie na trzy, a na dwie frakcje (sucha i mokra) i że cała operacja może być tańsza. Nie znaczy to, że już wszystko jest z górki i na prostej. Zmiana stawek powoduje, że wszystkie podmioty - spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe, prywatni właściciele itp. będą musieli ponownie złożyć deklaracje we właściwych urzędach dzielnic. Miasto deklaruje, że od 1 lipca przejmie na siebie obowiązek odbioru śmieci, a tym samym rozliczania się z firmami świadczącym usługi. Dziś już wiadomo, że przetargów nie uda się przeprowadzić. Z ratusza wychodzą sygnały, że usługi świadczyć będą w tzw. okresie przejściowym do końca br. roku dotychczasowi usługodawcy. Jedno z pytań, które mi się nasuwa brzmi: za jakie pieniądze? Nie pytam czyje, bo wiadomo że nasze - podatników. Czy w wysokości, w której do tej pory płaciły wspólnoty, spółdzielnie, inni zarządcy i właściciele? Czy w wysokości, którą określiło miasto w nowych uchwałach? Inne pytanie, które mnie nurtuje: jak się ma taka procedura do ustawy o zamówieniach publicznych? Tu nie chodzi o dwa złote, w grę wchodzą kwoty setek milionów. Dla ratusza może być jeszcze gorzej. Śmieciowa awantura służy jak paliwo organizatorom referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Bez względu na jego dalsze losy Platforma Obywatelska nie odda władzy w Warszawie do końca kadencji, co wynika z kalendarza wyborczego i przepisów prawa; najwyżej Panią Prezydent zastąpi komisarz wyborczy jak za PiS-u, a Platforma będzie miała rok na zmianę wizerunku i uporządkowanie szyków. Już dziś na urząd wiceprezydenta ściągnięto popularnego burmistrza Bemowa, podobno mistrza PR, Jarosława Dąbrowskiego. Pierwsze jego wejście na sesję rady warszawy z kubełkami na śmieci było zapewne próbką jego talentów. Tu jednak inni zawodnicy niż na Bemowie i łatwo mu nie będzie.

Ireneusz Tondera
Radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl