Chłodnym okiem

Bieda

Ostatnio dużo piszę o samorządowych pieniądzach, a właściwie o ich braku. Jako przewodniczący komisji budżetu rady wraz z całym zespołem radnych na bieżąco monitorujemy stan finansów Pragi. Jak byśmy nie liczyli, z której strony nie spoglądali - brakuje. Brakuje na pomoc społeczną, oświatę, sport i kulturę. Nie dopina się szeroko pojęta gospodarka komunalna. Zarząd za wszelką cenę poszukuje oszczędności zderzając się ze stanowiskiem rady, która broni wszelkich zaplanowanych wydatków. Boli nawet to, że trawa na terenie dzielnicy może być rzadziej koszona.

Stan potrzeb jest znany, brakuje ponad 20 milionów złotych. Kwota dla przeciętnego mieszkańca abstrakcyjna. Stanowi to prawie 10% wydatków bieżących. Zaoszczędzić we własnym zakresie się nie da z bardzo prostego powodu: nie ma komu zabrać. Wszystkie wydatki zaplanowane są bowiem na styk. Doszło nawet do tego, że przez pierwsze półrocze nie były wypłacane zasiłki celowe, które dla wielu mieszkańców dzielnicy są ważną pozycją w domowym budżecie. Rada początkowo formułowała uchwały i stanowiska, kierując je do organów m.st. Warszawy czyli Rady Miasta i Pani Prezydent. Skutek ich wielki nie był. Działania radnych Legierskiego, Wierzbickiego i Borowskiego, których wsparli setkami podpisów mieszkańcy Pragi, zaskutkowały dodatkowymi środkami na remonty budynków komunalnych. Na wydatki bieżące brakuje nadal. Skarbnik miasta odpisując na kolejne moje pisma jako przewodniczącego komisji budżetu, ma chyba standardową formułę, którą posługuje się w swojej korespondencji „informuję, że aktualna sytuacja finansowa Miasta zdeterminowana w szczególności poważnymi ryzykami w zakresie realizacji planu dochodów budżetowych ..... utrudnia” itp itd. Krótko mówiąc - brak kasy.

Zdeterminowani poważnymi ryzykami postanowiliśmy z przewodniczącą praskiej rady Elżbietą Kowalską-Kobus pokolędować do włodarzy Warszawy z prośbą o wsparcie. Rozmowa z Panią Prezydent miła. Ogólniki. Bez szczególnych obietnic. Wyrażenie zrozumienia specyfiki Pragi. Odesłanie do skarbnika miasta na nomen omen Kredytową. Skarbnik w obecności burmistrza Pragi zdeterminowany poważnymi ryzykami bez ogródek oświadczył, że kasy w mieście jest mniej o 250 milionów niż początkowo planowano, a wszystkie jego rezerwy to niespełna 300 tysięcy złotych. Czyli rozumie, ale nie ma skąd wziąć. Wróciliśmy do punktu wyjścia. Szczęście, iż w roku ubiegłym dzięki determinacji rady praktycznie zmusiliśmy Zarząd do podpisywania protokołów uzgodnień ze wszystkimi osobami, które chciały nabyć mieszkania komunalne z 90% zniżką. Dziś skutkuje to dodatkowymi wpływami do budżetu, które odsuwają do końca wakacji widmo zapaści. Dalej - zobaczymy. Dramat rozpocznie się gdy zabraknie na pensje 2500 pracowników finansowanych przez północnopraski samorząd: nauczycieli, woźne, pracowników administracji itp. Oby do tego nie doszło.

Ireneusz Tondera
radny
Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl