Prosto z mostu

Idźmy głosować!

„Bierzemy udział w referendum! Pamiętajcie: to jest nasze miasto! To się mu od nas należy!” - apeluje z ekranu prominentna posłanka Platformy Obywatelskiej, przewodnicząca sejmowej komisji kultury. „Nasze miasto zasługuje na dobrego gospodarza! Dlatego 17 stycznia idę na referendum!” – dodaje niemniej prominentny poseł PO, do niedawna minister. „Zima nie jest taka zła! Idźmy głosować!” - zagrzewa do boju jeden z liderów PO, wicemarszałek Sejmu. Poruszył mnie ten filmik, który znalazłem na YouTube.

Podobno pan premier Tusk apelował, by nie brać udziału w warszawskim referendum, bo bojkot to nie grzech. Nie mogłem w to uwierzyć i naprawdę ucieszyłem się, znalazłszy w sieci filmik z apelami liderów PO o udział w głosowaniu. Coś mi się jednak nie zgadzało... Zaraz, przecież referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz planowane jest na 13 października! Dobrze pamiętam: sam liczyłem, że będzie to na dwanaście miesięcy i jeden tydzień przed końcem kadencji pani prezydent. Ponad jedna czwarta kadencji - mówiłem sobie i innym - warto więc się zaangażować w odwołanie kiepskiego gospodarza miasta; nie mają racji ci, którzy mówią, że referendum to awanturnictwo polityczne i marnowanie pieniędzy.

Obejrzałem filmik jeszcze raz. Za plecami Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, Krzysztofa Kwiatkowskiego i Cezarego Grabarczyka dojrzałem ulicę Piotrkowską. A, więc chodziło o referendum w sprawie odwołania prezydenta Łodzi! Odbyło się ono 17 stycznia 2010 r., na dziesięć miesięcy przed końcem tamtej kadencji – rzeczywiście niedużo. Skoro jednak czołówka polityków Platformy twierdziła, że warto wziąć udział w takim referendum, to tym bardziej chyba warto wziąć udział w warszawskim, prawda?

To nie przypadek, że Bartłomiej Sienkiewicz jest członkiem rządu Donalda Tuska. Politycy Platformy kierują się bowiem chętnie sentencją z dzieł jego sławnego pradziadka: „Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy to jest zły uczynek. Dobry, to jak Kali zabrać komu krowy.” W 2010 r. w Łodzi odwoływano w referendum prezydenta Jerzego Kropiwnickiego - co prawda nie działacza PiS (w jego komitecie wyborczym był m.in. prof. Marek Belka), ale kandydującego z poparcia Prawa i Sprawiedliwości. W Warszawie referendum dotyczy odwołania działaczki Platformy Obywatelskiej, dlatego uruchomiono wszystkie autorytety, by do tego nie dopuścić. Nikt przy tym nie broni dokonań Hanny Gronkiewicz-Waltz, nawet ona sama. Argument przeciwko referendum jest jeden: za rok wybory, nie ma sensu marnować teraz pieniędzy. Ja jednak powtarzam za Krzysztofem Kwiatkowskim i Cezarym Grabarczykiem: nasze miasto zasługuje na dobrego gospodarza. Idźmy głosować!

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl