Chłodnym okiem

Stracone lata Platformy - czas na zmiany

Dziś Donald Tusk próbuje nadgonić stracony czas. Dziś Donald Tusk - polityk próbuje obiecywać to, czego Donald Tusk - premier rządu Rzeczypospolitej Polskiej nie zrobił przez sześć lat swoich rządów. Przez te sześć lat premier Tusk miał większość w obu izbach Parlamentu, a od lat czterech także przychylnego prezydenta ze swojej partii. Czego jeszcze potrzeba rządzącej partii do realizacji obietnic przedwyborczych? Tak naprawdę - niczego. Wszystkie instrumenty pod kontrolą, nic tylko zmieniać ten kraj na swoją modłę. Co przez te lata Platformie się udało? Nie jestem pilnym obserwatorem poczynań tej ekipy, odczuwam je jednak także, jak pozostali mieszkańcy RP, na swojej skórze. Nie odczułem w portfelu zmian w refundacji leków ani walki o wolność internetu w ramach porozumienia ACTA. Zapewne w wyniku reformy emerytalnej będę dłużej pracował. Nie są to zarzuty, to osiągnięcia, którymi ten rząd się chwali. Po stronie zarzutów są podwyżki: VAT z 22 do 23 proc., składki rentowej płaconej przez pracodawców (z 4,5 do 6,5 proc.), akcyzy na paliwa. Likwidacja ulg podatkowych (budowlana, internetowa). Są wzrosty: bezrobocia (z 11,3% w 2008 do 14,4% w 2013), zadłużenia Polski (z 530 do 937 mld zł) i armii urzędników (o 100 tys.). Rządem targały afery (hazardowa, drogowa, przetargowa, info-afera, stadionowa, zegarkowa), skutkiem czego chyba żaden z ministrów, który zaczynał z Donaldem Tuskiem w 2007, nie dotrwał do naszych czasów. Gdy dodamy do tego, iż sięgnięto po głębokie rezerwy finansowe państwa, jak fundusz rezerwy demograficznej i rozpoczęto likwidację OFE - obraz będzie pełniejszy i jeszcze bardziej ponury. Polityk Tusk nie traci jednak rezonu: zakłada naszą amnezję i obiecuje zwiększenie wydatków na opiekę nad rodziną i dziećmi. Zapowiada wydłużenie do roku płatnych urlopów macierzyńskich, budowę przedszkoli i żłobków i rozwiązanie w ciągu trzech lat problemu opieki nad małymi dziećmi oraz uspokaja, że bezpieczeństwo gazowe osiągniemy w 2035. Jest mistrzem uników. Ten rząd ma się jednak czym pochwalić: tym, gdzie kontynuuje działania podjęte jeszcze przez swoich poprzedników z … SLD, jak pozyskiwanie środków unijnych na drogi ekspresowe i autostrady, chociaż budowa obwodnicy Augustowa to porażka. Porażką są też zaniechania w Warszawie. Dopiero groźba referendum wymusiła obietnicę dokończenia obwodnicy stolicy. Ten rząd wytracił już impet, stracił najlepszy okres, by dokonywać zmian. Trzy lata bez żadnych wyborów - długo taka okazja się nie powtórzy.

Lata 2014-2015, okres wyborczy, nie będzie sprzyjał odważnym dalekosiężnym decyzjom. Oddala się perspektywa wejścia Polski do strefy euro (może to i dobrze), reformy edukacji itp. Będziemy tkwili w bezruchu decyzyjnym, mamieni rządowymi obietnicami. Ale czas na zmiany, czas na zmiany w Rzeczypospolitej i w Warszawie, bowiem jest alternatywa i nie jest nią PiS.

W minioną sobotę warszawski SLD na konwencji, która nie bez powodów odbyła się po prawej stronie Wisły, wskazał swojego kandydata na funkcję prezydenta Warszawy w tegorocznych wyborach samorządowych. Jest nim doświadczony samorządowiec, wiceprzewodniczący Rady Warszawy ,a zarazem szef SLD w stolicy - Sebastian Wierzbicki - felietonista tej gazety. Będę mu nie tylko kibicował. Rozpoczynamy długi wyborczy marsz.

Ireneusz Tondera
przewodniczący Komisji Budżetu
Rady Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl