W 100-lecie urodzin Wojciecha Zawadzkiego

W poszukiwaniu własnej tożsamości, młoda społeczność, jaką stanowią mieszkańcy Białołęki, potrzebuje bohaterów, ludzi godnych naśladowania, zasłużonych w lokalnej historii. Takim wzorem, szczególnie dla młodych mieszkańców dzielnicy pozostaje nauczyciel i społecznik, patron Gimnazjum nr 121, Wojciech Zawadzki, którego 100. rocznicę urodzin obchodziliśmy 3 marca 2014 r.

Był bohaterem cichym i na pozór mało efektownym. Nie walczył z bronią w ręku, a jednak miał ogromne zasługi w walce o młode umysły, tak z niemieckim okupantem podczas II wojny światowej, jak i z komunistycznymi władzami po wyzwoleniu. Zmagał się nie tylko z wrogiem, ale i z własną słabością – wątłym zdrowiem.

Jego wielkość polegała przede wszystkim na tym, że był człowiekiem prawym, niezależnie od okoliczności wiernym niemodnym dziś religijnym i patriotycznym wartościom, zamykającym się w haśle „Bóg, honor, Ojczyzna”. W pracy pedagogicznej największym jego marzeniem było wychować swoich uczniów na porządnych ludzi i dobrych Polaków.

- I to mu się udało – zapewniał 3 marca 2014 roku, podczas obchodów 100. rocznicy urodzin Wojciecha Zawadzkiego w Gimnazjum nr 121 przy ul. Płużnickiej 4, jeden z jego uczniów, Wiesław Bukowski.

Obchody rozpoczęły się złożeniem kwiatów na grobie Wojciecha Zawadzkiego na Cmentarzu Powązkowskim oraz mszą świętą w kościele Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Płudach. Następnie uroczystości przeniosły się do Gimnazjum nr 121 przy ulicy Płużnickiej 4, które nosi jego imię. Witając przedstawicieli samorządu i białołęckich placówek oświatowych, jak również uczniów Wojciecha Zawadzkiego, dyrektor szkoły Wanda Walkowiak, posługując się fragmentami wywiadów z ostatnią żyjącą nauczycielką tajnych kompletów w Wiśniewie, Marią Wujtewicz, przedstawiła sylwetkę patrona w szerszym kontekście lokalnej historii.

Urodził się 3 marca 1914 r. Wcześnie stracił ojca. Już jako 15-latek, w 1929 r., podczas wakacji, które spędzał jak co roku w domu wuja Lipińskiego w Wiśniewie przy ul. Weteranów, zorganizował bibliotekę dla miejscowej młodzieży, a w 1935 r. założył Koło Młodych Polskiej Macierzy Szkolnej.

Po wybuchu wojny, w październiku 1939, kiedy bomba uszkodziła kamienicę na Niecałej, Zawadzcy na stałe zamieszkali w Wiśniewie. Wojciech dalej, teraz już nielegalnie, prowadził bibliotekę oraz kierował Punktem Dożywiania Polskiego Komitetu Opieki (późniejszej Rady Głównej Opiekuńczej) w Piekiełku.

W roku 1941 wraz z bratem Antonim i przyjaciółmi ze studiów zorganizował jedne z pierwszych w okupowanym kraju tajne gimnazjalne komplety nauczania, a dla młodzieży młodszej - nauczanie historii i geografii w zakresie programu 6 i 7 klasy szkoły powszechnej.

Przez tajne komplety przewinęło się około 200 uczniów z Wiśniewa, Piekiełka, Tarchomina, Dąbrówki, Marcelina, Białołęki i Płud. Przy kompletach powstały też męska i żeńska drużyna harcerstwa konspiracyjnego - „Szarych Szeregów”. Jesienią 1944 roku Zawadzcy, jak większość mieszkańców tych terenów, zostali wysiedleni w okolice Skierniewic. Po powrocie w 1945 r. Wojciech Zawadzki ponownie skupił wokół siebie konspiracyjną młodzież i zorganizował pierwsze na tych terenach prywatne gimnazjum ogólnokształcące im. Romualda Traugutta z siedzibą w budynku szkoły powszechnej w Piekiełku. Wykładał w nim język polski i historię, starając się, mimo panującego stalinizmu, wychowywać młodzież w patriotyczno-katolickim duchu.

To nie mogło się spodobać ludowej władzy. W 1949 r. Gimnazjum im. Traugutta zostało zamknięte. Wojciech Zawadzki podjął pracę w Technikum i Gimnazjum Chemiczno-Farmaceutycznym przy Tarchomińskich Zakładach Farmaceutycznych „Polfa”. Od tego czasu, aż do przejścia na emeryturę w 1975 roku, uczył języka polskiego i historii w różnych szkołach, od Pomiechówka  poprzez Henryków, Wiśniewo, Bródno i Pragę.

Za swoją długoletnią działalność pedagogiczną 24 czerwca 1974 r. otrzymał Złotą Odznakę Związku Nauczycielstwa Polskiego, a 18 września tego roku odznaczony został Złotym Krzyżem Zasługi. Zmarł 26 maja 1976 r.

W godzinnym programie poetycko-muzycznym, jaki nastąpił po części wspomnieniowej, trudno jest pokazać pracowite życie Wojciecha Zawadzkiego. A jednak uczniom Gimnazjum nr 121, pod kierunkiem nauczycielki języka polskiego, Marii Dzik, w pełni się to udało. Odtworzono pomieszczenie biblioteczne, gdzie młodzież garnęła się do swojego profesora, żądna porad i ukierunkowania w lekturach. Uczestniczyliśmy też w zainscenizowanych kompletach tajnego nauczania – była to lekcja języka polskiego, podczas której profesor objaśniał swoim wychowankom idee epoki Oświecenia. Młodzież świetnie oddała okupacyjne realia i atmosferę zagrożenia, w jakiej przyszło pracować Wojciechowi Zawadzkiemu.

Te dramatyczne sceny przeplatane były świetnie dobranymi piosenkami, niosącymi humanistyczne przesłanie, podobne do zasad życiowych profesora Zawadzkiego. „Pieśń gruzińską” Bułata Okudżawy zaśpiewała Marysia Sinkiewicz z klasy IIIa, a piosenkę Edyty Geppert ze słowami Magdy Czapińskiej „Zamiast” wspaniale wykonała z towarzyszeniem gitary Ewelina Szczotka z klasy IIIa. Uroczystość zakończyła piosenka Andrzeja Rosiewicza „Może to przeznaczenie”. Cytując jej tekst, można powiedzieć, że Wojciech Zawadzki, wpajając młodym wartości i ideały popadające w zapomnienie, zawsze szedł „pod prąd”, ale właśnie dlatego pozostał w pamięci swoich uczniów jako ktoś zupełnie wyjątkowy, wspaniały nauczyciel i życzliwy, niezłomny człowiek.

Joanna Kiwilszo