Prosto z mostu

Drugi felieton na 25-lecie

Życie samo ułożyło scenariusz obchodów dwudziestopięciolecia odzyskania niepodległości. 25 maja, dziesięć dni przed okrągłą rocznicą wyborów 4 czerwca 1989 r., zmarł współtwórca III RP generał Wojciech Jaruzelski. Najbliższy tydzień pokaże, kim jesteśmy, jako społeczeństwo i jako wspólnota państwowa.

Traf sprawił, iż w tym samym dniu, tylko 66 lat wcześniej, 25 maja 1948 r., zginął rotmistrz Witold Pilecki, zamordowany strzałem w tył głowy w więzieniu na Rakowieckiej, jeden z najdzielniejszych polskich żołnierzy II wojny światowej. Działo się to w Rzeczypospolitej Polskiej, już nie Drugiej, a jeszcze nie PRL. Gdyby polskie republiki numerowano równie pieczołowicie jak francuskie, to ten okres 1945-1952 powinien był być nazwany III RP, dziś więc mielibyśmy IV RP.

Wtorek 25 maja 1948 r. dla kapitana Wojciecha Jaruzelskiego był zwykłym dniem pracy. Rano miał wykłady w Centrum Wyszkolenia Taktyki w Rembertowie. Był w dobrym humorze, gdyż właśnie dowiedział się, że sam marszałek Konstanty Ksawerowicz Rokossowski zatwierdził jego awans. Przed zebraniem zarządu klubu oficerskiego postanowił wpaść do miasta na obiad. W drodze powrotnej trochę się zdenerwował, gdyż jego - jego, już prawie majora! - służbowy samochód musiał na Marszałkowskiej ustąpić pierwszeństwa nieoznakowanej czarnej furgonetce, wiozącej świeże trupy z Rakowieckiej na Powązki...

Jaruzelskiego z Pileckim łączy postać Józefa Cyrankiewicza, z którym rotmistrz przebywał w obozie koncentracyjnym. Podczas procesu Pileckiego odczytano ponoć list Cyrankiewicza, wówczas premiera: „Gdyby oskarżony zechciał powoływać się na mnie, na naszą znajomość z Oświęcimia, nie może to w żadnym wypadku zmniejszyć jego winy i spowodować złagodzenia wyroku. Oskarżony Witold Pilecki jest wrogiem Polski Ludowej, jest bardzo szkodliwą jednostką, dlatego powinien ponieść najwyższy wymiar kary.”

Dwadzieścia lat później w rządzie Cyrankiewicza Jaruzelski został ministrem obrony narodowej. Odpowiadał za czystki antysemickie w wojsku, za inwazję na Czechosłowację i za strzelanie do robotników. Zyskał wtedy poparcie w Moskwie mocniejsze, niż kolejni premierzy i pierwsi sekretarze KC PZPR, z którymi współpracował i których przetrwał. Gdy sam dotarł na najwyższe szczeble władzy, miał pecha: zaczął się upadek Związku Sowieckiego. Pierwszym sekretarzem partii był więc krócej, niż obaleni przez niego Gomułka i Gierek, a premierem nawet znacznie krócej, niż Józef Cyrankiewicz.

Z tą historią musi zmierzyć się Rzeczpospolita. Jaki wpływ na obchody rocznicy uwolnienia się od dyktatury będzie miała śmierć ostatniego dyktatora?

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl