Chłodnym okiem

25 lat - czas na zmiany

Spośród ważkich tematów dni ostatnich, jak śmierć prezydenta Jaruzelskiego, wybory do PE, pozwólcie Państwo, że chwilę refleksji poświecę innemu ważnemu wydarzeniu - 25 rocznicy wyborów z czerwca 1989 roku. Kilka miesięcy po ich zakończeniu piękna wówczas Joanna Szczepkowska słodkim głosikiem oznajmiła wszem i wobec, że 4 czerwca w Polsce skończył się komunizm. Data umowna jak każda inna, poprzedzona uzgodnieniami w Magdalence i Okrągłym Stołem. Fakt faktem, kończyła się pewna epoka - PRL. W PRL kończyłem szkoły, darmowe studia, bez problemu znajdowałem kolejne posady. Jako świeżo upieczony magister byłem łakomym kąskiem dla wiejskich szkół z szybką perspektywą dyrektorowania. Jako warszawiak od pokoleń, wybrałem jednak życie miejskie. Upomniała się o mnie armia - w ciągu roku dochrapałem się stopnia „starszy sierżant podchorąży.” Małe mieszkanie, małżeństwo, wczasy krajowe, kolorowy telewizor marki Rubin (dwa programy TV) były elementem luksusu, telefon na kabel po kilku latach oczekiwania na przyłączenie –mała PRL-owska stabilizacja. Wybory 1989 zdynamizowały wszystko. Jako historyk wiem, że nic w dziejach nie odbywa się z dnia na dzień. Daty są jedynie do wkuwania na lekcjach. Procesy są ciągłe. Co zmieniło się przez 25 lat? Każdy ma zapewne inny punkt odniesienia. Nastąpiły ogromne zmiany społeczne. Internet, telefonia komórkowa, cyfryzacja spowodowały, iż staliśmy się w ogromnej większości społeczeństwem informatycznym. Skutkuje to skokiem cywilizacyjnym, nowymi możliwościami poznawczymi i edukacyjnymi. Tworzy się nowe społeczeństwo, coraz bardziej partycypujące w życiu publicznym. Niewątpliwie są to pozytywy. Zmiany mają też ciemną stronę. Pojawili się społecznie wykluczeni. W pierwszej grupie emeryci i renciści, wiecznie zmagający się ze starym portfelem, byli pracownicy PGR, o których przy przemianach zapomniano, była wielkoprzemysłowa klasa robotnicza, którą likwidując przemysł także zlikwidowano (gdzie FSO, Pollena, Warel, Avia), inteligencja, której znaczącą budżetową część skutecznie się pauperyzuje. Biedę się dziedziczy. Dziedziczy się wykluczenie i bezrobocie. Błędy systemowe popełnione w minionym 25-leciu spowodowały i powodują coraz większe rozwarstwienie społeczne. Pojawiają się nowe określenia socjologiczne, jak gimbusy czy prekariat określające młodych ludzi poszukujących swojego miejsca w otaczającej ich rzeczywistości, którą coraz mniej rozumieją. W tych grupach należy doszukiwać się wyborców ekstremalnych Palikota i Korwina-Mikke. Młodych ludzi pracujących na umowach śmieciowych za kilka złotych na godzinę, dla których etat jest nieosiągalny jak Święty Graal. Ludzi znających języki, mogących swobodnie jeździć po całym świecie, którzy jednak nie mają za co podróżować, a jak wyjeżdżają, to za pracą w Londynie na zmywaku. Dziś kilku mi znajomych 30-latków to albo przyspawani do mieszkań rodziców kontestatorzy albo „słoiki”, obciążone dożywotnim kredytem, którzy rzucili się na głębokie warszawskie wody, szukając swojej ziemi obiecanej.

CZAS NA ZMIANY.
Ireneusz Tondera
przewodniczący Komisji Budżetu
Rady Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl