Prosto z mostu

Trzeci felieton na 25-lecie

18 czerwca 1989 r. odbyła się druga tura wyborów, których ćwierćwiecze w tym roku świętujemy. Na ogół drugą turę pamięta się lepiej, żeby wspomnieć choćby pojedynek wyborczy pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim w 2005 r. A tu - cicho, sza.

Przypomnijmy: komuniści nie wyobrażali sobie klęski, dlatego dopuścili do luki prawnej w ordynacji wyborczej. Zgodnie z nią każdy poseł musiał uzyskać ponad połowę głosów, gdyż wybory w okręgach miały charakter większościowy (stąd potrzeba dogrywki w okręgach, w których żaden kandydat nie uzyskał bezwzględnej większości w pierwszej turze). Część posłów PZPR miała być jednak wybrana nie w okręgach, lecz w ramach tzw. listy krajowej. Dla nich przepisy nie przewidywały drugiej tury. Tymczasem Polacy 4 czerwca masowo skreślali całą listę krajową, dzięki czemu progu połowy liczby głosów nie przekroczyli i do Sejmu nie dostali się m.in. Stanisław Ciosek, Czesław Kiszczak i Mieczysław Rakowski. Nastąpił kryzys konstytucyjny: zdekompletowany Sejm nie mógłby działać. Mógłby za to działać Senat, w którym 99% mandatów obsadziła „Solidarność”. Na to władze PRL nie chciały się zgodzić i - za aprobatą „Solidarności” - pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów zmieniły ordynację wyborczą, przyznając brakujące mandaty komunistom. Szansa na przyspieszenie przemian politycznych została zmarnowana.

Okazało się, że Wielki Reżyser zadbał, by rocznica tych wydarzeń została godnie uczczona. Afera podsłuchowa ukazała nam stan państwa, polityków i społeczeństwa III RP, a jej apogeum nastąpiło dokładnie 18 czerwca.

Groteskowa akcja funkcjonariuszy nachodzących w tym dniu redakcję tygodnika „Wprost” uwidoczniła rozpaczliwy status cywilizacyjny naszych służb. Jak wiadomo, nagrania podsłuchów były przysyłane do redakcji w mailach z linkami do serwera. Nasi dzielni funkcjonariusze mieli je zabezpieczyć wyposażeni w „przymiar, numerki, cyferki do oznaczania dowodów, sznurek do zaplombowania i taśmę do zaklejenia” (cytat z rzecznika ABW). Nowoczesne państwo? Cyfryzacja administracji? Zapomnijcie!

Wbrew pozorom, najważniejszą informacją o stanie polityków wynikającą z nagrań „Wprost” nie są afery, lecz język, jakiego używają ministrowie i prezesi. Nie chodzi o pojedyncze wulgaryzmy - to się może zdarzyć każdemu - ale o knajacko-kibolską strukturę wypowiedzi, odzwierciedlającą systemy pojęciowe i hierarchię wartości elit.

No i stan społeczeństwa. Dla kompromitująco wielu osób krytyka Platformy Obywatelskiej jest równoznaczna z „rozmontowywaniem państwa polskiego”. Oznacza to regres demokracji w stosunku do wydarzeń sprzed 10 lat, gdy dość podobna afera Rywina, w kluczowym momencie wstępowania Polski do Unii Europejskiej, spowodowała upadek rządu. Wówczas nawet byli działacze PZPR nie utożsamiali partii z państwem.

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl