Lewa strona medalu

Prezydent Warszawy znów konsultuje swe poczynania z Duchem Świętym

Chyba tylko tak można tłumaczyć brak reakcji Hanny Gronkiewicz-Waltz na skandaliczne działanie dyrektora miejskiego szpitala św. Rodziny przy ul. Madalińskiego. Prof. Bogdan Chazan, bo o nim mowa, złamał prawo uniemożliwiając pacjentce usunięcie śmiertelnie uszkodzonego płodu i zmuszając ją do donoszenia ciąży ze świadomością, że po urodzeniu jej dziecko umrze.

Opisany przez tygodnik „Wprost” przypadek zszokował całą Polskę. Dopiero po medialnej burzy we wszystkich mediach Hanna Gronkiewicz-Waltz nakazała przeprowadzić kontrolę w szpitalu. Tymczasem wniosek o to i o odwołanie dyrektora placówki złożyłem już dwa tygodnie wcześniej, po pierwszych doniesieniach Gazety Wyborczej, że prof. Chazan jest z jednym z sygnatariuszy tzw. Deklaracji wiary. Dokumentu, stawiającego prawo boże nad ludzkim, według którego aborcja, antykoncepcja i eutanazja to „gwałt na dekalogu”, natomiast in vitro jest „odrzuceniem samego Stwórcy”.

Dla mnie publiczne deklarowanie takich poglądów przez dyrektora miejskiego szpitala i kierowanie się nimi w prowadzonej placówce jest dyskwalifikujące, bo stanowił zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentek. Hanna Gronkiewicz-Waltz uznała wtedy jednak, że nie ma podstaw do żadnego działania. Podobnie radni Platformy Obywatelskiej, którzy ramię w ramię z PiS-em, odrzucili wniosek SLD o debatę na Radzie Miasta o wpływie „Deklaracji wiary” na prawidłowe funkcjonowanie warszawskiej służby zdrowia.

Dwa tygodnie później „Wprost” ujawnił, że miałem rację. Mało tego, prof. Chazan publicznie się do zarzutów tygodnika przyznał i był jeszcze dumny ze swojej postawy. Nawet to okrucieństwo nie wystarczyło jednak Hannie Gronkiewicz-Waltz do zwolnienia, a co najmniej zawieszenia na czas kontroli szefa szpitala. Nie wystarczyła też decyzja prokuratury, która na wniosek SLD wszczęła postępowanie w sprawie Chazana. A przecież kilka miesięcy temu prezydent zawiesiła jednego z miejskich dyrektorów za to, że deszcz zalał tunel Wisłostrady, za co facet kompletnie nie odpowiadał!

W przypadku prof. Chazana prezydent Warszawy na taki ruch się nie zdecydowała. Czeka na wyniki kontroli, która ma potrwać kilka tygodni. Do czasu, aż medialna wrzawa przycichnie? Nie przycichnie – nie pozwolimy.

Pani Prezydent! Ile pacjentek może się w tym czasie znaleźć w podobnej sytuacji przez działania Bogdana Chazana? Jak długo zamierza Pani chronić dyrektora łamiącego prawa pacjentek? Miejski szpital to nie kościół! Oczekujemy od Pani jako prezydenta właściwych decyzji, a te nie zawsze zgodne są z tym, co Duch Święty Pani podpowiada.

Sebastian Wierzbicki
wiceprzewodniczący Rady Warszawy
(Klub Radnych SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl