Prosto z mostu

Warszawska jesień

Jesień w tym roku przyszła nagle. Jeszcze w sobotę byłem z rodziną na wakacyjnym spacerze w lesie. Wieczorem się ochłodziło, w nocy spadło więcej liści z drzew i w niedzielę zapachniało jesienią. W poniedziałek rano w miejskich autobusach ludzie pojawili się w płaszczach.

Jesień dla Warszawy to czas wyjątkowo smutnych wspominków. Jesienią miała miejsce rzeź Pragi, podczas której Rosjanie wymordowali 20 000 mieszkańców. Była to ostatnia bitwa armii Pierwszej Rzeczypospolitej (nawiasem mówiąc, 4 listopada wypadnie jej okrągła 220 rocznica). Jesienią skapitulowała Warszawa w 1939 r. i jesienią upadło Powstanie Warszawskie.

Szczególnie ściska mnie w gardle, gdy oglądam zachowane zdjęcia filmowe z kapitulacji 28 września 1939 r. Okrągłą rocznicę tego końca świata również niedługo obchodzimy. Do niewoli poszło wtedy 120 000 żołnierzy, zostawiając bezbronne miasto na pastwę okupanta. Żołnierze byli zmęczeni; chcieli, by wojna się skończyła - przecież tak będzie lepiej dla ludności cywilnej. To tylko wojna, po prostu kolejna wojna. Nie byli w stanie, nikt nie był w stanie wyobrazić sobie piekła, które wkrótce nastało. Czy gdyby wiedzieli, walczyliby dłużej i zacieklej?

Jesień to także wspomnienia radosne: 7 października 1918 r. Rada Regencyjna proklamowała niepodległość RP, 25 października Rada powołała pierwszy polski rząd z premierem Józefem Świeżyńskim na czele, a 11 listopada przekazała dowództwo nad wojskiem polskim Józefowi Piłsudskiemu. 11 listopada 2018 r., w setną rocznicę nie tyle tych wydarzeń, co zakończenia I wojny światowej w całej Europie, zaplanowano uroczyste otwarcie Muzeum Historii Polski. To wydarzenie, wykorzystując dobrą koniunkturę dla Polski w Unii Europejskiej, miało stać się centralnym punktem obchodów wspomnieniowych Wielkiej Wojny, która dla wielu narodów, m. in. dla Anglików i Francuzów, we wspomnieniach jest wciąż ważniejsza od Drugiej Wojny. To wielka szansa na utrwalenie miejsca Polski w świadomości historycznej kontynentu.

Z tych planów wyszła chyba wielka klapa. Muzeum miało powstać przy placu Na Rozdrożu, na przykryciu Trasy Łazienkowskiej. Znakomity i nowatorski projekt Bohdana Paczowskiego został wyłoniony w międzynarodowym konkursie architektonicznym jesienią 2009 r.; dodatkowym walorem projektu było przywrócenie ciągłości Osi Stanisławowskiej, brutalnie przeciętej dziś wykopem Trasy. Jesienią 2014 r. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego orzekła jednak, że na taką inwestycję nas nie stać. Nie stać nas na wydanie 300 mln zł na najważniejsze polskie muzeum w mieście, w którym Hanna Gronkiewicz-Waltz wydała dotąd 318 mln zł na nagrody dla swoich urzędników...

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl