Wstyd dla dzielnicy - „Lwy Białołęki” zepchnięte do przedszkola

Prestiżowa gala z okazji wręczenia statuetek „Lwy Białołęki” zasłużonym mieszkańcom dzielnicy odbyła się w przedszkolu. Nikt z władz dzielnicy nie zaszczycił laureatów swoją obecnością.

Jak pisaliśmy w poprzednim numerze Nowej Gazety Praskiej, oficjalnie z powodu otwarcia kina i zaplanowanych seansów filmowych, dyrektor Białołęckiego Ośrodka Kultury odmówił udostępnienia sali widowiskowej BOK-u na prestiżową galę „Lwy Białołęki”, organizowaną przez radną m.st. Warszawy, prezes Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddział Białołęka, Mariolę Rabczon-Mazowiecką.

Nieoficjalnie wiadomo, że udostępnienia sali zabronił dyrektorowi BOK-u burmistrz Piotr Jaworski, kiedy dowiedział się, że galę uświetni koncert Orkiestry „Romantica” z Anną Barańską-Wróblewską, poprzednią dyrektorką Białołęckiego Ośrodka Kultury. Aby zażegnać konflikt, dyrektor Krzysztof Mikołajewski zaproponował Marioli Rabczon-Mazowieckiej salę w przedszkolu nr 64 przy ul. Porajów 3, tłumacząc, że sala nie jest zła, a BOK ma umowę z przedszkolem na wykorzystywanie jej  jako sali kameralnej.

Sala rzeczywiście nie jest zła, tylko mała – może pomieścić najwyżej 72 osoby. Poza tym nie ma żadnego zaplecza dla artystów, ani szatni. Niewielka scena nie daje szans zaprezentowania większej liczby artystów, np. orkiestry w składzie choćby kameralnym i tancerzy jednocześnie.

Mimo wszystko Mariola Rabczon-Mazowiecka postanowiła galę zorganizować. 25 października zaprosiła zasłużonych mieszkańców Białołęki, których wspomnienia wydane zostały w książce pt. „Tajemnice Białołęki”, przedstawicieli gmin Gołymin i Kozłowo oraz gości z Afryki do przedszkola nr 64. Publiczność nawet się zmieściła, bo impreza nie została należycie rozpropagowana: ponownie wydrukowane (z korektą miejsca) plakaty nie zostały rozlepione, ponoć z powodu akurat wtedy wykonywanego remontu słupów ogłoszeniowych.

Wbrew tym żenującym wysiłkom, aby pomniejszyć jej znaczenie, impreza bardzo się udała. W podsumowaniu II edycji konkursu historycznego pt „W poszukiwaniu tajemnic dawnej Białołęki” uhonorowano dyplomami autorów najciekawszych wspomnień, opublikowanych w książce „Tajemnice Białołęki”: Zbigniewa Prokopa, Edwarda Figauzera i Annę Bubińską-Furmaniak. Zbigniew Prokop i Edward Figauzer zostali również odznaczeni medalami pamięci Krystyny Krahelskiej. Ponadto prezes Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, Beata Michalec wręczyła honorowe odznaki pamięci prezydenta Stefana Starzyńskiego Krzysztofowi Bucholskiemu, Rafałowi Chwiszczukowi oraz Marioli Rabczon-Mazowieckiej.

Ozdobnym przerywnikiem w trakcie wręczania nagród był wyjątkowy pokaz kolekcji afrykańskiej znanej kreatorki mody Niny Nowak, „Polski len i Afryka”. Okazuje się, że polski len idealnie nadaje się do warunków afrykańskich. Zachwycające stroje w naturalnych kolorach ziemi i słońca zaprezentowali modelki i modele z Afryki.

Po akcencie afrykańskim nastąpiło wręczenie statuetek „Lwy Białołęki” osobom szczególnie zasłużonym dla dzielnicy. W tym roku nagrody przyznane zostały w trzech kategoriach. W kategorii „Działalność społeczna” lwa otrzymała Fundacja Dzieci Afryki, która od 5 lat działa na Białołęce. W kategorii „Lider lokalnego biznesu”, lwem uhonorowany został Polski Klub Gospodarczy. Wreszcie, w kategorii „Kultura” – laureatami zostali Anna Barańska-Wróblewska, Ryszard Wróblewski i Orkiestra „Romantica”.

Laureaci trzeciego Lwa Białołęki za chwilę udowodnili słuszność decyzji kapituły, przyznającej te zaszczytne nagrody, rozpoczynając koncert „Wielkie gwiazdy są wśród nas”. Z towarzyszeniem orkiestry Romantica na przedszkolnej scenie wystąpili znakomici soliści Teatru Wielkiego Opery Narodowej: Katarzyna Trylnik - sopran, Ryszard Wróblewski – tenor, Robert Dymowski – bas/baryton.

Prowadząca koncert Anna Barańska-Wróblewska przypomniała pokrótce osiągnięcia orkiestry, koncerty, jakie prezentowała na scenie Białołęckiego Ośrodka Kultury i innych scenach w Warszawie i w całej Polsce. To był nostalgiczny wieczór. Artyści znowu przypomnieli najpiękniejsze arie i duety z popularnych operetek i musicali. Robert Dymowski rozbawił publiczność songiem Alfreda Doolittle „Jeden szczęścia łut” z musicalu „My Fair Lady” oraz arią Tewjego Mleczarza „Gdybym był bogaty” z musicalu „Skrzypek na dachu”. A jeśli już o skrzypku mowa, to Maciej Przestrzelski wykonał brawurowo „Czardasza” Vittorio Montiego, a wiolonczelista Marek Karwowski - utwór „Łabędź” Kamila Saint-Saënsa. Artystów baletu trzeba było odwołać z braku miejsca.

Burmistrz Piotr Jaworski nie pojawił się na uroczystości. Może przedszkole, dobre dla artystów Teatru Wielkiego Opery Narodowej, to za niskie progi dla pana burmistrza?

Ale jak zaśpiewał podczas gali Ryszard Wróblewski w arii z Barona Cygańskiego „Wielka sława to żart, książę błazna jest wart” - fortuna kołem się toczy i łatwo można z wysoka spaść nisko. Jedno jest pewne: prawdziwa sztuka obroni się sama i nawet w przedszkolu wypadnie dobrze. Szkoda tylko, że z powodu niezrozumiałych zagrywek cierpią mieszkańcy Białołęki.

J.