Krzyż - symbol chrześcijaństwa

Krzyż zajmuje szczególne miejsce w teologii, kulcie i duchowości chrześcijańskiej, jest najważniejszym symbolem chrześcijan. Ale czy zawsze tak było? U progu Świąt Wielkanocnych, upamiętniających ukrzyżowanie i zmartwychwstanie Chrystusa, o tym, jakie były pierwsze znaki identyfikujące chrześcijan i jak to się stało, że zastąpił je krzyż, oraz jaką rolę odegrał w tym cesarz Konstantyn Wielki, rozmawiamy z ks. dr Pawłem Mazurkiewiczem z kościoła Miłosierdzia Bożego w Legionowie.

Znak krzyża jest dzisiaj dla nas, chrześcijan, tak oczywisty, że rzadko zastanawiamy się nad jego sensem i symboliką. Czy krzyż od początku był znakiem chrześcijan?

Krzyż nie był pierwszym znakiem, który identyfikował chrześcijan, a nie był nim dlatego, że się źle chrześcijanom kojarzył. Był odbierany jako narzędzie śmierci i to śmierci okrutnej, którą Rzymianie karali najgorszych przestępców. Dlatego też chrześcijanie przyjmowali inne symbole. Jednym z pierwszych znaków, które sobie wybrali, była kotwica. Kotwica miała znaczenie zakorzenienia w Bogu i w wierze. To był znak, który symbolizował stałość.

Innym znakiem charakterystycznym dla pierwszych chrześcijan był trójząb, którego poszczególne zęby odwoływały się do Trójcy Świętej. Ale znakiem najbardziej rozpowszechnionym wśród pierwszych chrześcijan była ryba.

To był rzeczywiście znak identyfikujący chrześcijan. Możemy się o tym przekonać chociażby czytając „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza. Znak ryby pojawia się tam w paru miejscach. Po raz pierwszy, kiedy został nakreślony przez Ligię, Winicjusz nie bardzo wiedział, o co chodzi, był bowiem poganinem. Nawet Petroniusz, człowiek uczony, nie potrafił Winicjuszowi wytłumaczyć znaczenia tego znaku.

No właśnie, dlaczego ryba?

Słowo ryba po grecku brzmi: ichthys. To akrostych, czyli słowo, które można utworzyć z pierwszych liter zdania lub hasła. W tym wypadku, składa się ono z pierwszych liter następujących słów: Iesous Christos Theou Hyios Sotér czyli Jezus Chrystus Boga Syn Zbawiciel.

Są tu też odwołania do Ewangelii. Jak czytamy w opisach, pierwsi uczniowie Jezusa, czyli apostołowie, byli rybakami. Kiedy Jezus wyznaczał im zadania, mówił, że uczyni z nich, rybaków - ludzi. Poza tym, nad jeziorem Genezaret rozmnożył nie tylko chleb, ale również ryby. Zresztą ryba, jako pokarm błogosławiony przez Jezusa, pojawia się wielokrotnie w Ewangeliach, ma więc odniesienie do eucharystii.

Kotwica, trójząb, ryba - dlaczego w ogóle pierwsi chrześcijanie używali znaków identyfikacyjnych?

Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że w pierwszych latach po śmierci Jezusa, chrześcijanie byli nieliczni. Znaki, którymi się posługiwali, miały być znakami rozpoznawczymi, zrozumiałymi jedynie dla współwyznawców, tak, aby nikt niepowołany nie mógł przyjść na ich zgromadzenie.

Chrześcijanie postrzegani byli jako szkodliwa sekta żydowska i właściwie zawsze prześladowani. Prześladowania przybierały formę mniejszą lub większą, w zależności od okresu. W czasie bardziej nasilonych prześladowań  za przynależność do chrześcijan groziła arena i pożarcie przez dzikie zwierzęta. Gdyby ktoś z zewnątrz, mający wrogie zamiary, dowiedział się o gromadzących się chrześcijanach, skończyłoby się to więzieniem albo utratą życia. Ryba, sekretny znak, pozwalała im rozpoznać się między sobą.

Wracając jeszcze do Sienkiewicza, Winicjusz ze znakiem ryby spotkał się następny raz przed więzieniem, gdzie przebywała Ligia. Znak ten nakreślił pretorianin, który potajemnie wyznawał wiarę w Chrystusa:

„Pochylił się i w mgnieniu oka nakreślił swym galijskim mieczem kształt ryby” – w ten sposób obiecał pomoc, zwracając równocześnie uwagę na grożące niebezpieczeństwo.

W ikonografii wczesnochrześcijańskiej spotykamy też wizerunek Dobrego Pasterza – czy on również był symbolem chrześcijan?

Tak, był symbolem chrześcijan, ale może nie tak powszechnym w zastosowaniu, jak ryba. O ile bowiem rybę, kotwicę, czy trójząb narysować schematycznie jest łatwo, o tyle dobrego pasterza – już nie. To wizerunek postawnego mężczyzny z owieczką na szyi. Symbol ten dobrze oddawał istotę chrześcijaństwa, wskazując na osobę tego, który przyszedł odszukać, czyli zbawić, zabłąkaną owieczkę. Mamy tu odwołanie do przypowieści o zaginionej owcy. Pasterz pozostawia 99 owiec i idzie szukać tej jednej, która gdzieś się zatraciła. W ten sposób Pan Jezus naucza, że większa jest radość w Niebie z jednego nawróconego grzesznika, niż z 99 sprawiedliwych. Tak jak pasterz o owce, tak on wykazuje zatroskanie o swoich wiernych. Kiedy chrześcijaństwo stało się religią oficjalną, symbol Dobrego Pasterza pojawił się w wielu bazylikach, stał się częstym motywem w ikonografii chrześcijańskiej, ale wcześniej, na schematyczny znak rozpoznawczy, nie bardzo się nadawał.

Za to krzyż, dwie przecinające się pod kątem prostym linie, nadawał się jak najbardziej, ale nie od razu stał się symbolem chrześcijan, dlaczego?

O ile ryba, która jest znakiem eucharystycznym, pokazywała sedno chrześcijaństwa, o ile takim znakiem dogmatycznym była też figura Dobrego Pasterza, o tyle krzyż na samym początku nie miał żadnych odniesień do dogmatów chrześcijańskich, do żadnych prawd wiary, nie miał, nazwijmy to, „zaplecza” dogmatycznego. Ciążyło nad nim fatum hańby i narzędzia okrutnej kary, najcięższej, jaką znali Rzymianie, kary śmierci.

Jak to się wobec tego stało, że chrześcijanie jednak zdecydowali się na krzyż?

To raczej krzyż zdecydował się na nich. Myślę, że kwestię tę trzeba właśnie w taki sposób postawić, bo chrześcijanie, krzyż, jako znak swojej wiary, niejako otrzymali. Przez pierwsze trzy wieki nie legitymowali się krzyżem. Sytuacja zmieniła się na początku IV wieku, a dokładnie w 312 roku, kiedy to cesarz Konstantyn Wielki, przed bitwą z uzurpatorem Maksencjuszem przy moście Mulwijskim w Rzymie, ujrzał na niebie tajemniczy symbol, złożony z greckich liter X=Chi i P=Rho (skrót od imienia Chrystusa), otoczony wieńcem laurowym:

Ten znak nazywał się „Chrystogram”. To był taki specyficzny krzyż: litera X, w której środek wpisana została litera P. Nie był to jeszcze krzyż, który znamy dzisiaj, ale już zapowiadał przyjęcie symbolu krzyża przez chrześcijan, bowiem podpisany był słowami: „In hoc signo vinces” – „W tym znaku zwyciężysz”.

Znak, który, nie bardzo wiadomo, na jawie, czy we śnie, Konstantyn zobaczył, kazał umieścić na sztandarze, niesionym przed wojskiem. Z jego pomocą pokonał Maksencjusza, który ostatecznie utonął w Tybrze podczas ucieczki z pola walki.
Historyk Kościoła, Euzebiusz z Cezarei tak opisuje okoliczności wizji:

„W nim [Konstantynie] uczucie pobożności Boga było jak gdyby wrodzone, więc [...] doskonale zdając sobie sprawę z tego, że to Bóg mu dopomógł, wydał natychmiast rozkaz, aby wystawiono posąg ze zwycięskim znakiem Zbawiciela”.

Odtąd krzyż przestał być znakiem hańby, a stał się królewskim znakiem zwycięstwa. Trzeźwo oceniając sytuację, Konstantyn w 313 roku wydał edykt mediolański, który dawał religii chrześcijańskiej swobodę działania i zrównywał ją w prawach z dawną wiarą. Krzyż staje się znakiem cesarstwa. Pojawia się w pałacu cesarza, na jego koronie, zdobi cesarskie pieczęcie, ma status znaku państwowego.

A kiedy krzyż pojawił się w formie, jaką znamy dzisiaj i zaczął być powszechnie używanym znakiem?

To, że został przyjęty przez cesarza i jego dwór, nie znaczy, że wszedł od razu do ogólnochrześcijańskiego obiegu. Od Konstantyna zaczyna się inne postrzeganie krzyża: przestał być, co prawda, jedynie znakiem męki, ale długo musiał torować sobie drogę do powszechnego uznania go za symbol.

Krzyż, który znamy dzisiaj, zaczyna się pojawiać w V wieku, ale - ciekawa rzecz - początkowo jest on pusty, bez figury Jezusa. Figura Jezusa na krzyżu – to dopiero VI wiek. W tym czasie  jest to figura Chrystusa zwycięskiego - króla, przybrana w szaty liturgiczne. Od XII mniej więcej wieku zaznacza się w Kościele tzw. nurt dolorystyczny, w którym bardziej niż na zwycięstwo Boga, zwraca się uwagę na cierpienie człowieka. Zaczynają się tworzyć drogi krzyżowe, kalwarie, powstają nabożeństwa pasyjne. W ikonografii postać Jezusa na krzyżu jest różnie przedstawiana: albo ma wyprostowane ramiona, i to jest znak triumfu, albo ma ramiona zwieszone, oczy otwarte, lub spuszczone, itd. Sam krzyż, z czasem też przybiera różne kształty.

Dlaczego spotykamy krzyże o przeróżnych formach?

Bo każda z nich wyraża co innego. W zależności, jaki przybiera kształt, wyraża określoną treść. Porównajmy np. krzyż grecki i łaciński.

Krzyż grecki ma równe ramiona. Symbolizują one wzajemne przenikanie się działania człowieka – belka pozioma i działania Boga – belka pionowa. Wymiar boży i ludzki w tym krzyżu uwzględnione są po równo. W krzyżu łacińskim natomiast, krótsza belka pozioma, uniesiona ku górze, oznacza podniesienie natury ludzkiej do udziału w życiu boskim.

Ciekawy jest też krzyż jerozolimski, krzyż maltański, swastyka i krzyż prawosławny:

Krzyż jerozolimski, symbol Ziemi Świętej, to właściwie pięć krzyży. Symbolizują one pięć ran Jezusa. Inna interpretacja mówi o czterech stronach świata (małe krzyże) odkupionych przez śmierć Chrystusa (duży krzyż). Krzyż maltański ma osiem wierzchołków, odwołujących się do ośmiu błogosławieństw. Swastyka, kojarząca nam się nieodparcie z nazizmem, to przedwedyjski symbol szczęścia i pomyślności, występujący w wielu rejonach świata, szczególnie rozpowszechniony w wedyzmie, hinduizmie, ale również  w słowiańskiej wierze.

Wreszcie krzyż prawosławny: ma dwa dodatkowe elementy, które go różnią od krzyża łacińskiego. Nad poziomą belką widnieje mniejsza poprzeczka. Jest to tabliczka, na której napisane było imię Jezusa: INRI (Iesus Nasarenus Rex Iudaeorum). U dołu krzyża prawosławnego umieszczona została ukośna belka, wzniesiona z prawe strony ku górze, w kierunku dobrego łotra i wskazująca mu niebo, a złemu łotrowi – piekło.

W ciągu wieków następowały dalsze zmiany w krzyżach już istniejących. Szczególnie wiele odmian krzyża powstało w związku z rozwojem heraldyki, w której powstała potrzeba różnicowania form krzyża w celu nadania mu form specyficznych dla danej rodziny, np. krzyż Jagielloński. Nie chodziło tu o żaden przekaz dogmatyczny, tylko o to, aby znak się wyróżniał.

Krzyż to jednak nie tylko znak graficzny i motyw w sztuce, ale również element obyczajowości, towarzyszący codziennym czynnościom chrześcijanina. Jak krzyż obecny jest w naszym życiu?

Od kiedy krzyż przestał być znakiem hańby, towarzyszy nam cały czas. Z nim budzimy się i chodzimy spać. Czynimy znak krzyża wielokrotnie w czasie nabożeństw, przed jedzeniem, w czasie modlitwy, żegnając kogoś na długą drogę i przy wielu innych okazjach. W średniowieczu weszła w życie praktyka, zachowana do dziś, umieszczania krzyży w różnych miejscach ziemi, żeby sakralizować przestrzeń, np. krzyże pojawiały się na targach, na rozdrożach, w ich cieniu spełniało się ludzkie działanie. Pod nimi lub w ich bliskości ogłaszano dekrety, wymierzano sprawiedliwość, składano przysięgi.

Na planie krzyża budowano kościoły. Krzyżem zwieńczano wieże kościelne i ratusze, stawiano je w miejscach dawnych kultów pogańskich, na szczytach gór i przełęczach. Od późnego antyku i wczesnego średniowiecza krzyż traktowany był jako narzędzie szczególnej opieki Boga. Często więc spełniał rolę amuletu. Ryto go na płytach nagrobnych, wkładano do grobu, noszono na szyi, przyczepiano do odzieży i żołnierskich hełmów, rzeźbiono - co ciekawe - na grzebieniach. Władcy umieszczali krzyże na diademach, jabłku królewskim, tronie i berle. Czerwony krzyż stał się na całym świecie symbolem humanitaryzmu i nazwą organizacji międzynarodowej, działającej na rzecz poszkodowanych w czasie wojen, klęsk żywiołowych i kataklizmów.

Rozważania o symbolice krzyża chciałbym zakończyć życzeniami.
Jest taka pieśń kościelna, w której pojawiają się słowa:
„Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie”
Życzę czytelnikom Nowej Gazety Praskiej, żeby „odgadli” Krzyż oraz dostrzegli w nim znak zwycięstwa, nowego życia i Bożej miłości.

Dziękujemy za rozmowę
Rozmawiała
Joanna Kiwilszo