Historia praskich rodów

Rodzina Massalskich

Droga tej arystokratycznej rodziny, z Kresów do Warszawy, wiodła, jak w przypadku wielu polskich rodzin ziemiańskich, przez Syberię. Massalscy nie zamieszkali na Pradze, ale tu pracowali, a punktem wiążącym ten stary, książęcy ród z Pragą, była jedna z najpiękniejszych praskich kamienic, zwana „Domem pod sowami”.

Massalscy to książęcy ród pochodzenia ruskiego, wywodzący się od czernichowskiej gałęzi dynastii Rurykowiczów. W połowie XIV wieku książę czernichowski, Światosław Karaczewski, wydzielił północno-wschodnią część swojego księstwa, leżącą między rzekami Oką, Ugrą i Desną, w samodzielne władanie swojemu synowi Jurijowi. Tenże Jurij obrał za swoją siedzibę, leżący nad rzeką Możajką gród Masalsk, i od jego nazwy przyjął dla siebie nazwisko Massalski.

Ziemie, które dostał Jurij, położone między Wielkim Księstwem Litewskim a rosnącym w siłę Księstwem Moskiewskim, były terenem ciągłych najazdów i walk. Na początku XV w. Masalsk został przyłączony do Wielkiego Księstwa Litewskiego, ale już w 1492 roku definitywnie przeszedł w ręce książąt moskiewskich i do dziś należy do Rosji.

W wyniku walk i zawirowań politycznych część potomków Jurija Massalskiego przeniosła się na ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego, a część pozostała na terenie Księstwa Moskiewskiego. Część rodu, która osiadła na Litwie, w okolicach Grodna, z czasem rozszczepiła się na kilka gałęzi. Do największego znaczenia doszła linia „na Olekszycach”, której wybitnym przedstawicielem był Fiedor, marszałek dworu książęcego w 1582 r. W XVIII wieku linia ta wydała kilka wybitnych postaci, które zasłużyły się w dziejach kraju, a wśród nich, Michała Józefa Massalskiego (zm. w 1768), hetmana wielkiego litewskiego, stronnika „Familii” Czartoryskich i króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Nas interesuje odgałęzienie rodziny, którego gniazdem rodowym był majątek Masalany. Tam, na Polesiu, ze związku Dominika Waleriana Massalskiego i Marcjanny z Kozłowskich, w roku 1821 urodził się książę Antoni Stanisław Massalski. Jako miejsce jego urodzenia źródła podają wieś czy też dwór Suchenicze. Wiemy też o nim, że w latach 40. XIX w. był sekretarzem gubernialnym w Grodnie. W roku 1850 ożenił się z pochodzącą z Wilna Heleną Rejmer. Osiedli w majątku Masalany. Zaczęły rodzić się dzieci: Wandalin (1854), Kamila (1856), Witold (1859), Wacław (1861), Balbina i Bohdan (ok. 1862, oboje zmarli w dzieciństwie). Ten stabilny, szczęśliwy okres przerwał wybuch Powstania Styczniowego. Za udział w powstaniu Antoni Stanisław został pozbawiony majątku Masalany i zesłany na Syberię, do Chełmogór, w obwodzie archangielskim. Żona Helena wraz z dziećmi podążyła za nim.

Antoni_St._MassalskiTu zaczyna się następny, typowy dla wielu polskich rodzin ziemiańskich rozdział ich życia. Musieli dostosować się do panujących w nowym miejscu surowych warunków. Wielu polskich zesłańców, zwłaszcza tych szlacheckiego pochodzenia i gruntownie wykształconych, szybko stawało się częścią elity syberyjskiego społeczeństwa. Może tak było i w tym przypadku. Książę Antoni Stanisław Massalski spędził na Syberii 30 lat. Tam urodziły się następne jego dzieci. W sumie miał ich trzynaścioro, z których tylko siedmioro dożyło dorosłego wieku. Wśród nich był drugi z kolei syn Antoniego Stanisława, Witold, który wspominał, że miejscowa ludność była życzliwie do rodziny, a szczególnie do dzieci, nastawiona.

Antoni Stanisław Massalski wrócił do Polski dopiero w 1893 roku. Po powrocie, jeszcze na kilka miesięcy, w kajdanach zesłańczych osadzono go w Cytadeli. Umarł dwa lata po zwolnieniu. Jego syn, książę Witold Massalski nie wrócił do kraju z rodziną. Mimo ciężkich warunków życia, udało mu się skończyć Wydział Komunikacji i Górnictwa Politechniki w Petersburgu. W tym czasie rozwijająca się gospodarka rosyjska potrzebowała wykształconych ludzi, szczególnie inżynierów, został więc wkrótce zatrudniony przy budowie Kolei Taszkiencko-Samarkandzkiej. Zachowała się jego fotografia w rosyjskim mundurze kolejarskim, zrobiona w Samarkandzie.

Dzięki dobrze płatnej pracy w południowych rejonach Rosji, Witoldowi Massalskiemu udało się zgromadzić spory majątek. Wrócił do Polski prawdopodobnie na początku XX wieku. Nie był już młodym człowiekiem, kiedy się ożenił – miał już po pięćdziesiątce. Jego wybranka, Leokadia Jurczyńska, również nie była młodziutka (ur. w 1873). Mimo to, z tego związku urodziło się troje dzieci. Pierwsze niestety zmarło, ale w styczniu 1914 roku przyszła na świat dziewczynka, Jadwiga Irena Agnieszka, a w rok później, we wrześniu 1915 - chłopiec, Wandalin Kazimierz.

Ze względu na swoje doświadczenie zawodowe w Rosji, książę Witold Massalski rozpoczął pracę w Dyrekcji Polskich Kolei Państwowych w Warszawie. Dobrze mu się powodziło, rodzina zamieszkała w pięknym, dużym mieszkaniu przy ulicy Lwowskiej 13. Nie wiadomo więc, skąd wziął się pomysł zbudowania kamienicy na Pradze. Prawdopodobnie chodziło o lokatę kapitału. W każdym razie, w latach 1906-1912, na rogu ulicy Brukowej (obecnie Okrzei) i Petersburskiej (obecnie Jagiellońskiej) powstał budynek, który nie miał sobie równych na Pradze.

Niektórzy przypisują zaprojektowanie kamienicy znamienitym architektom tamtych czasów, Henrykowi Stifelmanowi i Stanisławowi Weissowi. Jednak bardziej prawdopodobna jest wersja, że dla księcia Witolda Massalskiego zaprojektował ją jego młodszy brat, architekt Bronisław Massalski. Czteropiętrowa, duża kamienica odznaczała się oryginalnym wystrojem. Zwieńczenie fasady od ulicy Brukowej zdobiły rzeźby sów z rozpostartymi skrzydłami, dzięki którym dom otrzymał swoją nazwę. Elewacja została obłożona ceramiczną kolorową okładziną i ozdobiona płaskorzeźbami nietoperzy i gryfów. W narożu, od poziomu drugiego piętra, zbudowano wykusz basztowy, kiedyś zwieńczony hełmem.

Kamienica miała charakter dochodowy. Na pierwszym i drugim piętrze znajdowały się eleganckie, duże, 3-4 pokojowe mieszkania, wyposażone w łazienkę i wc, przeznaczone dla lepszej klienteli, czyli dla urzędników państwowych średniego szczebla i zamożniejszych rzemieślników. Natomiast jednopokojowe mieszkania na wyższych piętrach zajmowali ludzie ubodzy, którzy musieli się zadowolić jednym ujęciem wody i wspólną dla całego piętra ubikacją, znajdującą się w korytarzu.

Przed II wojną światową na parterze domu „Pod sowami” znajdowała się restauracja „U Abrama”, należąca do Abrahama Kronenberga. Nie był to zbyt elegancki lokal; jego klientami byli okoliczni rzemieślnicy, pracownicy pobliskiej rzeźni i handlarze bydłem. Z restauracją wiąże się anegdota. Otóż w latach 30. nękany przez niszczących mu ustawicznie szyld nacjonalistycznych bojówkarzy Kronenberg postanowił zmienić nazwę lokalu na: „U Adolfa”. Nowy szyld zawisł ponoć w dniu dojścia Hitlera do władzy... Zmiana nazwy lokalu nie uchroniła Abrahama Kronenberga od śmierci w getcie warszawskim. Obok restauracji usytuowana była apteka, której właścicielką była pani Magott.

Witold Massalski zmarł 23 kwietnia 1928 roku. Pochowany został w grobie rodzinnym na Cmentarzu Powązkowskim. Administracją domu zajął się, zatrudniony przez wdowę Leokadię Massalską, pan Stabrowski. Po jego śmierci, kolejnym administratorem został Ryszard Kokosiński, oficer rezerwy Wojska Polskiego, który funkcję tę piastował do wybuchu wojny, kiedy to wyruszył na front, a następnie zginął w Katyniu.

Dom „Pod sowami” odziedziczyły dzieci Witolda Massalskiego: Jadwiga Irena Agnieszka Massalska i Wandalin Kazimierz Massalski. Nie bardzo jednak interesowali się kamienicą na Pradze. Każde z nich wybrało własną drogę życia, zresztą w chwili śmierci ojca mieli 14 i 12 lat, a potem byli zajęci studiami, wyjazdami, realizowaniem swoich pasji i zainteresowań. Jadwiga Irena Agnieszka, po skończeniu warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej w 1938 roku, wyjechała do pracy w konsulacie polskim w Paryżu i już do Polski nie wróciła. Losy rzuciły ją wraz z mężem, Tadeuszem Salskim, w czasie wojny szefem Wydziału Politycznej Komendy Głównej NSZ, do dalekiej Brazylii.

Wandalin Kazimierz Massalski został w Warszawie. Skąd to dziwne, powtarzające się w rodzinie imię? Legenda rodzinna głosi, że nadawanie tego imienia miało upamiętniać bardzo dawne zdarzenie. Otóż w XVI wieku, przodkowie książąt Massalskich brali udział w jednym z licznych buntów bojarów przeciw Iwanowi IV Groźnemu (1547-1584), wywodzącemu się zresztą jak oni, z dynastii Rurykowiczów. Rozgromieni w jakiejś potyczce, Massalscy schronili się w swoim rodowym gnieździe Masalsk. Znany z okrucieństwa Iwan rozpoczął oblężenie grodu. Ponoć z oblężenia niedobitki rodziny uratował człowiek o imieniu Wandalin. Jak to zrobił – nie wiadomo. Ale na pamiątkę tego zdarzenia, w każdym pokoleniu Massalskich musiał być jakiś Wandalin.  

Wandalin Kazimierz Massalski, który nie lubił swojego pierwszego imienia, studiował medycynę. Na studiach poznał Jolantę Monikę Marię baronównę Szoege – Manteuffel (ur. w 1912 r.), pochodzącą z rodziny szlachty polsko - inflanckiej, siostrę cioteczną Tadeusza Manteuffla, słynnego historyka-mediewisty oraz Leona - chirurga i Ryszarda – profesora nauk rolniczych, całej tej generacji profesorskiej. W październiku 1936 roku, w tajemnicy przed mamami, młodzi wzięli ślub w kościele św. Jakuba przy placu Narutowicza. Do końca studiów w 1939 roku mieszkali osobno. Wandalin Kazimierz został internistą-endokrynologiem, a Jolanta specjalizowała się w ginekologii.

Po uzyskaniu dyplomu lekarza w marcu 1939 roku, Wandalin Kazimierz Massalski rozpoczął staż w Szpitalu Przemienienia Pańskiego na Pradze. Z chwilą wybuchu wojny, na rozkaz pułkownika Umiastowskiego wyruszył wraz z grupą członków rodziny i przyjaciół na wschód, ale nie został wcielony do wojska. Natomiast w marcu 1940 roku został wpisany na listę członków Warszawsko-Białostockiej Izby Lekarskiej i rozpoczął pracę zawodową, początkowo jako wolontariusz, a po pół roku już jako asystent w II Oddziale Chorób Wewnętrznych Szpitala Przemienienia Pańskiego.

Cdn.

Joanna Kiwilszo