Noc Muzeów 2015 na Pradze

Spotkanie z jazzmanami, Krzysztof Komeda na zdjęciach Marka Karewicza, dyskusja o praskich wątkach w twórczości Leopolda Tyrmanda – w Muzeum Warszawskiej Pragi to była noc w klimacie lat 50. Dużym powodzeniem cieszył się także trójwymiarowy spacer po Pradze oraz zwiedzanie modlitewni i piwnic. Ale i tak najwięcej zainteresowanych przyciągał warszawski przewodnik Mieczysław Janiszewski, proponujący grę w trzy karty.

Aż 237 warszawskich instytucji kultury wzięło udział w tegorocznej Nocy Muzeów, która odbyła się 16 maja. Ciekawą ofertę przygotowało szereg praskich galerii i pracowni twórczych, Muzeum Pragi, Muzeum Drukarstwa Warszawskiego, Warszawskie Muzeum Chleba i Tramwaje Warszawskie – Zajezdnia Praga.

Muzeum Warszawskiej Pragi przystąpiło do Nocy Muzeów po raz pierwszy w swojej siedzibie przy Targowej, pod hasłem „Wszystkie drogi prowadzą na Pragę”. Jednym z punktów bogatego programu było spotkanie z pianistą i kompozytorem jazzowym Krzysztofem Sadowskim, redaktorem naczelnym czasopisma „Jazz Forum” Pawłem Brodowskim i artystą fotografikiem, a niegdyś muzykiem jazzowym Markiem Karewiczem, pt. „Czego na Pradze szukali jazzmani?” Spotkaniu towarzyszyła wystawa zdjęć Marka Karewicza, przedstawiających Krzysztofa Komedę i innych ówczesnych muzyków, np. Wandę Warską i Andrzeja Kurylewicza. Jako nastolatek Karewicz grywał na trąbce i kontrabasie w zespołach jazzowych. Wyłącznie fotografią zajął się od końca lat 50. za namową Leopolda Tyrmanda. Duch Tyrmanda unosił się zresztą podczas spotkania, bo była mowa o bikiniarzach.

- Wygląd bikiniarza to było wyzwanie – powiedział Paweł Brodowski. – a jego  wyjście na ulicę to była prawdziwa demonstracja.

Jak przystało bowiem na prawdziwych kontestatorów kultury, bikiniarze wręcz razili swoim wyglądem. Kolorowe, prążkowane skarpetki oraz zamszowe mokasyny na słoninie, czyli kilkucentymetrowej, kauczukowej podeszwie, przykrótkie, wąskie spodnie, kolorowa koszula, a do tego najczęściej kraciasta marynara. Na głowie plereza, czyli fantazyjna fryzura utrwalona żelem. I tu dochodzimy do odpowiedzi na pytanie: czego jazzmani szukali na Pradze? Oczywiście ubrań. Ciuchy były przecież na Pradze, najpierw na placu Szembeka, później na bazarze Różyckiego, wreszcie w Rembertowie.

Na Pragę jeździło się też po płyty, przywożone przez marynarzy z Zachodu. Dzięki tym płytom, które można było dostać na Różycu, młodzież wiedziała, że oprócz piosenek typu „Na prawo most, na lewo most” i pieśni ludowych, jest jeszcze inna muzyka, inny świat.

- Jazz był wtedy dla nas muzyką wolności – powiedział Krzysztof Sadowski. - Zakazany jazz to była kontestacja polityczna.
Drugie spotkanie tej nocy, „Praskie inspiracje Tyrmanda”, też nawiązywało do lat 50. W dyskusji zapowiadającej premierę książki „Ceglane ciało, gorący oddech: Warszawa Leopolda Tyrmanda” udział wzięli: Małgorzata Litwinowicz, Sylwia Chutnik i Marcin Gołąb z Instytutu Kultury Polskiej UW. Zwrócili oni uwagę, że choć akcja powieści dzieje się w lewobrzeżnej Warszawie, to główna postać, tytułowy Zły, pochodzi z Pragi. Niektóre sceny rozgrywają się na bazarze Różyckiego, gdzie można kupić wszystko i gdzie załatwia się interesy. Dla Tyrmanda Praga była miejscem, gdzie można było być sobą.

Uzupełnieniem spotkań był koncert jazzowy na tarasie z widokiem na dachy bazarowych kramów. Cały czas ustawiała się też kolejka do zwiedzania modlitewni żydowskiej i ceglanych piwnic. Na ścianie kamieniczki z modlitewnią wyświetlany był ruchomy mural przedstawiający praskie skarby. Można było też wybrać się na wirtualny spacer po starej Pradze oglądając film w 3D „Trzeci wymiar Pragi”, zrealizowany w ramach projektu „Kalejdoskop kultury – zachowanie dziedzictwa kulturowego warszawskiej Pragi”.

Ale i tak nic nie przebiło powodzenia stolika, przy którym warszawski przewodnik Mieczysław Janiszewski namawiał do gry w ”trzy karty”. Znana reguła „czerwona wygrywa, czarna przegrywa” niby prosta, niby wszystko się pamięta, a nikomu nie udało się wygrać. Pan Mieczysław prowadził grę z takim humorem, a przy okazji przemycał wiadomości z historii Pragi w formie zagadek, że nawet „przegranie” kurtki czy zegarka nikogo nie zrażało. Zresztą odpowiadając trafnie na zagadkę można było coś wygrać, np. komplet pocztówek z wizerunkami starej Pragi lub turystyczny plecaczek, w sam raz na dalszą trasę Nocy Muzeów na Pradze.

W Atelier Klitka przy ul. Ząbkowskiej 12 prezentowana była wystawa Mirosława Wolańskiego pt. „Chrystus z Abu Ghraib”. To cykl obrazów zainspirowanych wydarzeniami, które wstrząsnęły światem w ostatnich latach. Tytułowy obraz nawiązuje do torturowania więźniów irackich przez amerykańskich żołnierzy, inny przedstawia zniszczone atakiem terrorystycznym wieżowce w Nowym Jorku. Jest też kobieta, skacząca z okna podczas zamieszek w Londynie.

- Nie jest tak, że zawsze jedni są dobrzy, a drudzy źli – mówił, nawiązując do eksperymentu więziennego Philipa Zimbardo Mirosław Wolański. – Zimbardo udowodnił, że ludzkie zachowania zależą od okoliczności i wpływu otoczenia.
Poważną wystawę Mirosława Wolańskiego uzupełniał humorystyczny kolaż Julity Delbar.

W galerii Omnimodo przy ul. Nieporęckiej 10 Dorota i Leszek Gęsiorscy zaprezentowali wystawę swoich grafik pt. „Oblicza Ziemi. Tej Ziemi”. Prezentowane prace są próbą połączenia dwóch rocznic: 10. rocznicy śmierci Jana Pawła II i 600. rocznicy urodzin kronikarza Jana Długosza. Dla mnie jednak, szczególnie jeśli chodzi o grafiki Doroty Gęsiorskiej, to bardzo osobisty zapis. Jest tu i modlitwa i samotność oraz kobiecy punkt widzenia na męską chęć bycia zawsze w centrum uwagi, a także piękne, delikatne trzy widoki z podróży do Maroka. Wystawa odbywa się w ramach oddolnej akcji praskich artystów „Stan rzeczywisty”.

Ciekawą ekspozycję zaprezentował oddział Muzeum Warszawy – Muzeum Drukarstwa w tymczasowej siedzibie przy Ząbkowskiej 23/25. Poznając dawne sposoby druku, można było spróbować tłoczyć na zabytkowej prasie druk okolicznościowy i własnoręcznie wykonany linoryt zabrać do domu.

Wystawy w praskich galeriach, spotkanie ze „Złym” i jazzmanami oraz trójwymiarowy lot nad dachami Pragi w Muzeum Warszawskiej Pragi dostarczyły widzom niezapomnianych wrażeń. Twórcom wirtualnego spaceru udało się uchwycić nie tylko obraz dawnej świetności i rozmach urbanizacyjny Pragi, ale także przejawy codziennego życia dzielnicy. Obecnie spacer jest dostępny (w 3D i 2D) na stronie www.praga-pn.waw.pl/trzeci_wymiar_pragi

Joanna Kiwilszo