Na Pancera do przystanku dalej

Przez wiele lat przystanek autobusowy na ul. Świderskiej usytuowany był w środkowej części osiedla. Przed dwoma laty wybudowano kosztem wielu tysięcy złotych zatokę (nie wiadomo po co) i zmieniono lokalizację tego przystanku przy ul. Świderskiej, odsuwając go o 150 metrów w stronę południową. Spowodowało to wydłużenie drogi do domu o ponad 250 m mieszkańcom budynków położonych w północnej części osiedla, od strony ul. Mehoffera. Dla osób starszych i niepełnosprawnych, a takich w osiedlu jest dużo, wracających ze śródmieścia, z bagażami z dworca, z zakupami z bazaru, stanowi to poważne utrudnienie. Od ponad roku ci mieszkańcy starają się, by autobus linii 518 miał przystanek „na żądanie” przy ul. Mehoffera (zatoka jest wybudowana przed laty, przystanek zawieszony okresowo, na zdjęciu).

Kilkakrotnie zwracano się z propozycją do ZTM, ale dyrekcja tej skostniałej instytucji miejskiej, nie wiadomo komu służącej, bo nie mieszkańcom, w sposób arbitralny, odrzucała wnioski, argumentując, że odległość między przystankami będzie za mała, że przystanek na żądanie wydłuży czas dojazdu na Nowodwory. Argumenty są śmieszne, bowiem ta „za krótka” odległość między przystankami wynosi 450 m. a dojazd na Nowodwory (dwa przystanki) nie wydłuży się o więcej jak 20 sekund i to tylko wtedy, kiedy będą wysiadać pasażerowie, a można z pewnością przewidzieć, że nie będzie to dotyczyć każdego kursu.

Warto zauważyć, że w tak zwanym międzyczasie ZTM utworzył nowe przystanki na ul. Millenijnej, u wylotu ul. Kaflowej, gdzie odległość między przystankami wynosi około 250 m. Notabene jeden z przystanków jest w miejscu niebezpiecznym, na zakręcie, tuż przed podwójną linią ciągłą. I na Milenijnej można było, natomiast przy Pancera mieszkańcy nie zasłużyli na wygodne wysiadanie z autobusu 518.

W marcu 2014 roku, ponad osiemdziesięciu mieszkańców podpisało petycję do Pani Prezydent Warszawy w sprawie przystanku na żądanie. Odpowiedzi nie otrzymali od miłościwie panującej, natomiast dyrekcja ZTM, w zastępstwie i jak się domyślać można z upoważnienia, w sposób arbitralny ponownie stwierdziła, że przystanku na Mehoffera nie będzie i już!

Nie dając za wygraną, interweniując w słusznej społecznie sprawie, mieszkańcy zwrócili się o pomoc do burmistrza Piotra Smoczyńskiego. I co? A no nic. Burmistrz przekazał mieszkańcom pokrętne, aroganckie wyjaśnienie otrzymane od dyrektora pionu przewozów ZTM Andrzeja Franków wraz z wykresami nie przystającymi do sytuacji rzeczywistej, ponieważ na przykład przystanek na ul. Światowida, w związku z uruchomieniem linii tramwajowej, został oddalony od skrzyżowania Mehoffera – Światowida o ponad 70 m, a na wykresach jest w miejscu sprzed przebudowy skrzyżowania. Z pisma wynika również, że zmiany w usytuowaniu przystanków były konsultowane z władzami Białołęki i Urząd Dzielnicy nie zgłosił zastrzeżeń. Nic więc dziwnego, że burmistrz Smoczyński na pytanie, jak to możliwe, odpowiedział „przecież ja niewiele mogę”. Po co więc nam taki burmistrz, który nie potrafi zadbać o interes mieszkańców dzielnicy. Czy zdesperowani mieszkańcy mają wyjść i zablokować ulicę? Chyba nie o to chodzi? A może dyrektor Franków zapomniał o tym, że Pani Prezydent nie tak dawno deklarowała - „bliżej ludzi”. Dobrze by było, żeby ktoś urzędnikowi magistratu przypomniał, że on jest dla mieszkańców, nie odwrotnie. A jeżeli „bliżej ludzi” - to bliżej ich problemów i bliżej do przystanku.

(a)