Między nowoczesnością a tradycją

- o edukacji rozmowa z Dariuszem Kacprzakiem zastępcą burmistrza Dzielnicy Praga Północ

Odpowiada pan w zarządzie Pragi Północ za edukację. Jak się pan odnajduje w tej tematyce w dzielnicy, która zajmuje ostatnie miejsce w Warszawie pod względem zdawalności egzaminów?

To poważne wyzwanie, któremu nie sprostały poprzednie zarządy. Dlatego i ja podchodziłem z początku do tego tematu dość ostrożnie, zamierzając koncentrować się na znacznie bliższej mi sferze sportu. Ale ten niski poziom edukacji potraktowałem jako wyzwanie. Spotkałem się ze wszystkimi dyrektorami placówek oświatowych, odbyłem wiele rozmów z fachowcami i muszę przyznać, że temat mnie bardzo wciągnął. Wizytowałem wszystkie przedszkola. Gorzej jest w podstawówkach i gimnazjach, bo uparłem się przy podnoszeniu poziomu nauczania. Przez najbliższe cztery lata będzie trwała walka o podniesienie tego poziomu, co jest pracą dla rodziców, nauczycieli w szkole, pedagogów i psychologów oraz organizacji społecznych, które na terenie Pragi Północ prowadzą np. świetlice socjoterapeutyczne, a także dla pracowników OPS-u. Dopiero przy pełnej mobilizacji i zgodnej współpracy tych wszystkich stron, mamy szansę na sukces mierzony poprawą zdawalności egzaminów zewnętrznych przez uczniów podstawówek i gimnazjów. Mamy na razie, ostatnie miejsce w dziedzinie edukacji na osiemnaście dzielnic Warszawy, choć są to całkiem przyzwoite wyniki na tle ogólnopolskim, bo w środku stawki.

Spotykamy się u progu nowego roku szkolnego. Jakie więc zmiany czekają praskie szkoły i przedszkola w najbliższym czasie?

Ten rok i następne będą stały z pewnością pod znakiem remontów. W tym roku prace takie przeprowadzimy w szesnastu placówkach oświatowych: przedszkolach, szkołach podstawowych, gimnazjach i liceach, na kwotę 1 227 000 złotych. W budżecie mamy w sumie 1 400 000 złotych przeznaczone na remonty placówek oświatowych. Z mojej perspektywy są to środki niewystarczające, ponieważ nasze szkoły działają jednak w starych budynkach i wymagają w tej chwili gruntownych remontów, począwszy od elewacji, poprzez parkiety wewnątrz szkół, a na całej infrastrukturze informatycznej skończywszy. Marzeniem byłoby, gdyby te środki były zwiększane co roku minimum trzykrotnie. Wtedy mielibyśmy już czym porządzić...

Czy jest na to szansa?

Budżet ma swoje ograniczenia, a potrzeby są duże. Już sygnalizowałem kolegom z zarządu, że będziemy musieli zwiększyć finansowanie remontów placówek oświatowych. Wydaje się, że jest przychylność w tym względzie.

A więc przede wszystkim inwestycje w infrastrukturę?

Nie tylko, ale to będzie najszybciej widoczny efekt naszej pracy. Intensywne remonty trwały podczas wakacji. Kontynuujemy pracę poprzedniego zarządu w zakresie rewitalizacji placów zabaw przy przedszkolach. Będziemy też budować od podstaw lub remontować pięć boisk przyszkolnych. Te remonty zaczynają się już w tym roku – jesteśmy na etapie przygotowywania programów funkcjonalno-użytkowych – i będą kontynuowane w latach 2016-17. Dodatkowo mamy jeszcze adaptacje sześciu szkół na placówki przedszkolne. Zarezerwowano na ten cel 5 mln złotych, z czego 2 mln złotych na szkołę przy ul. Namysłowskiej 1. Wyremontowano tam drugie piętro, gdzie chcemy przenieść dzieci z parteru, który z kolei przeznaczymy dla przedszkolaków. Drugie piętro nie było użytkowane i od wielu lat pozbawione remontu, ponieważ brakowało na to pieniędzy. Szczęśliwie, środki zostały wygospodarowane i remont mógł się odbyć. W przyszłym roku wyremontujemy pierwsze piętro w tym samym standardzie co drugie, dzięki czemu cała szkoła będzie już kompleksowo zmodernizowana.

Podsumowując: prowadzimy zarówno remonty bieżące, modernizujemy place zabaw, boiska, jak i adaptujemy pomieszczenia szkolne na przedszkola.

Czym te inwestycje, poza skalą prac, różnią się od prowadzonych w minionych latach?

Przetarg na remont szkoły przy Namysłowskiej wygrała firma z Wrocławia, która zdobyła wiele prestiżowych nagród właśnie za projekty przedszkoli. Wprowadzamy więc w tej chwili na Pragę naprawdę najlepszych z najlepszych w Polsce. To bardzo cieszy. Drugą część przetargów na remonty placówek oświatowych, choć to już mniejszy zakres robót, wygrała inna bardzo doświadczona firma. Miałem już przyjemność z przedstawicielami obu tych firm pertraktować odnośnie tego, co się ma w ramach obu projektów znaleźć, jak te szkoły powinny wyglądać. To moja pierwsza poważna praca na terenie dzielnicy, jeśli chodzi o procesy inwestycyjne i przykładam do tego ogromną wagę. I udało nam się wiele poustalać, szczególnie wygląd placów zabaw, które mają być trochę inne od tych, które do tej pory były robione. Inne, czyli oparte nie wyłącznie na zabawkach mechanicznych, czy sprężynowych, ale również związane z budowaniem funkcjonalnej przestrzeni za pomocą roślinności lub chociażby przez tworzenie zróżnicowania terenu. Na takich placach zabaw dzieci mogłyby w większym stopniu zaspokajać swoją ciekawość i pobudzać wyobraźnię. Wydaje mi się, że jeśli zadbamy zarówno o tę frajdę, którą mają z zabawek, ale również o wspomniane inne aspekty, będziemy mieli bardziej wszechstronny rozwój dzieci, a to potem owocuje szybszą, lepszą nauką w szkole.

I tu chciałem zaapelować do rodziców: Na terenie dzielnicy są jeszcze wolne miejsca w przedszkolach. Zapisujcie do nich dzieci, ponieważ to właśnie pobyt w przedszkolu jest tak naprawdę przepustką do dobrej edukacji w szkole podstawowej. Dzieci uczą się przebywania w grupie, pracy zespołowej i jednak pewnego reżimu funkcjonowania w społeczności. To daje naprawdę lepsze perspektywy w podstawówce.

Skoro takie apele są potrzebne, mamy utrzymujący się od lat problem. Jaka jest obecnie jego skala?

Problemu pustych miejsc w przedszkolach nie ma, ponieważ zapełniają je dzieci z sąsiednich dzielnic. Ale według danych Wydziału Oświaty i Wychowania nadal 20-25% praskich dzieci w wieku przedszkolnym nie chodzi do przedszkoli, co jest sytuacją niepokojącą. Spotykam się z opinią, zwłaszcza ze strony radnych, że do przedszkola nie posyłają dzieci rodziny gorzej sytuowane, ponieważ ich na to nie stać. Warto podkreślić, że rodziny słabiej sytuowane za przedszkola nie muszą płacić. Mogą wystąpić o zwolnienie z opłat, a przedszkole jest wtedy darmowe. Nawet za godziny, które w normalnym trybie są płatne, nie pobieramy opłat. Zachęcam jeszcze raz do tego, żeby przyprowadzać dzieci do przedszkola, bo nasze placówki są coraz lepsze.

Chce pan podnieść poziom edukacji. Na ile realne są to plany i na ile opierają się one o rzetelną diagnozę obecnego stanu oświaty?

Nasz wysiłek będzie się skupiał na tym, by w ciągu najbliższych 4 lat przeskoczyć przynajmniej o jedną pozycję. Nie jest to proste. Szkoła tłumaczy obecny stan rzeczy problemami środowiskowymi. Zbyt często mówi się o problemach tkwiących po stronie rodziny. Uważam, że jest to najprostszy sposób na odsunięcie od siebie tego, co należy tak naprawdę w tej edukacji zrobić. Przepracowaliśmy ciężko dwa miesiące, spotykając się ze wszystkimi dyrektorami szkół. W tej chwili ustaliliśmy, że przeznaczymy dodatkowe godziny na wzmocnienie kompetencji dzieci, szczególnie z zakresu matematyki, bo ona najbardziej leży, ale dyrektorzy mają w tej sprawie samodzielność. Mogą również przeznaczać je na język polski, na historię czy na inne przedmioty, które będą uważali, że należy wzmocnić. Szkoła szkole nierówna. Ale w zamian oczekujemy zmiany podejścia do nauczania. Nauczyciele na ogół wkładają w pracę całe serce, ale być może metody przekazywania tej wiedzy nie są adekwatne do dzisiejszych czasów. Analizujemy bardzo mocno, w jakich szkoleniach nauczyciele wzięli udział na przestrzeni ostatnich lat, a także jakie są potrzeby w dzielnicy. Przygotowujemy na koniec sierpnia dokument, który możemy tu nazwać założeniami do poprawy efektywności nauczania na Pradze Północ. Będzie on wyznaczał cele do osiągnięcia oraz wskazywał narzędzia, jakimi należy się posłużyć, by te cele osiągnąć. Musimy mieć pewną mapę drogową, która wskaże nam, jak postępować. To jest dobre narzędzie kontaktu i kontroli pracy placówek oświatowych dla mnie, ale także dla radnych, którzy zawsze mogą mnie - jako burmistrza nadzorującego pion edukacji - zapytać, co zostało zrobione i w jakim zakresie. Trzeba jednak pamiętać, że za kontrolę sfery merytorycznej nauczania, odpowiada Mazowieckie Kuratorium Oświaty i trzeba bardzo uważać, żeby nie wejść w cudze kompetencje.

Kuratorium i zarząd dzielnicy chyba mają zbieżne cele?

Tak, tylko ja wychodzę trochę z innego założenia. My płacimy, więc powinniśmy wymagać. Finansujemy szkoły i jeżeli mamy wyniki, które nas nie satysfakcjonują, znaczy to, że musimy coś zmienić, na przykład położyć nacisk na metodykę nauczania.

Jak Pan widzi rolę organizacji społecznych w procesie edukacji?

Organizacje społeczne mają oczekiwania wobec nas jako zarządu, ale my również mamy oczekiwania co do współpracy z organizacjami społecznymi. Na początku sierpnia zorganizowaliśmy spotkanie. Przeprowadziliśmy szereg kontroli funkcjonowania tych organizacji i powiem szczerze – część z nich działa bardzo dobrze, ale część słabo i mamy wrażenie, że zrobiły sobie z projektów warszawskich czy dzielnicowych źródło pozyskiwania środków finansowych na własne cele. Opinie o konsorcjach „Tu Praga” i „Baza” też są w dzielnicy bardzo różne. Jest jeszcze za wcześnie, żebym mógł wyrobić sobie własne stanowisko w tej sprawie. Daję sobie i im rok na to, byśmy się do siebie przekonali.

Nie chcemy przekreślać żadnej z tych organizacji, dlatego wyznaczymy z naszej strony jasne priorytety do osiągnięcia, właśnie m.in. w zakresie edukacji. Organizacje społeczne dostaną jasny komunikat, czego my będziemy oczekiwać w tym roku. I będziemy to badać. Jeżeli organizacje nie spełnią naszych oczekiwań, niestety będziemy tę współpracę ograniczać. Jeśli jednak to zadziała, będziemy ją bardzo mocno rozwijać. Rola organizacji społecznych jest olbrzymia, pod warunkiem, że wykonują one swoją pracę rzetelnie.

Jak każdy...

Jak każdy. Tak. Dodam, że jest spora grupa organizacji, które działają bez zarzutu. Oby więcej takich. W tej chwili zwiększyliśmy ilość kontroli, co przez przedstawicieli organizacji zostało nie najlepiej przyjęte. Ale kontrolujemy też pracę własnych placówek. Punkt Informacyjno-Konsultacyjny, prowadzony przez Dzielnicę Praga Północ naszym zdaniem nie funkcjonował właściwie. Kontrole odbywały się nawet dwa razy w tygodniu. Widzimy, że pewne usługi tam oferowane nie budzą zainteresowania mieszkańców, a inne - wręcz przeciwnie. Duże zapotrzebowanie jest np. na usługi prawne. Będziemy chcieli w przyszłym roku większe środki zabezpieczyć na poradnictwo prawne, a w mniejszym stopniu na inne konsultacje, które nie cieszyły się zainteresowaniem.

Jak wygląda obecnie czytelnictwo na Pradze i jaką rolę powinny spełniać biblioteki w procesie edukacji?

Tendencja w Polsce jest taka, że poziom czytelnictwa spada. Mniej osób korzysta z wydawnictw w wersji papierowej. Ja się bardzo cieszę, że nasza biblioteka uchodzi za jedną z najlepiej zorganizowanych i wyposażonych. Tym bardziej, że społeczność lokalna, co widać po wynikach głosowania na projekty budżetu partycypacyjnego, docenia czytelnictwo i przeznacza spore środki finansowe na doposażenie bibliotek. Wiem, że burmistrz Wolke, który za tę sferę odpowiada, chce trochę popracować nad siecią tych bibliotek w dzielnicy, aby pokrywała ona równomiernie teren całej Pragi. Natomiast jeśli chodzi o edukację, należy jednocześnie rozwijać tradycyjne czytelnictwo i poprawiać dostępność multimediów. Korzystanie z książki papierowej to lepsza nauka ortografii, a wiemy z badań, że uczniowie mają problemy z ortografią, a bardzo często są dyslektykami. Czytanie w wersji papierowej to jest jednak inna kultura czytania niż na czytnikach elektronicznych. Sam czytam informacje medialne, gazety – głównie w wersji elektronicznej, ale książki, niemal wyłącznie - papierowe. Korzystanie z komputera, zwłaszcza w dłuższym okresie, nie jest korzystne dla właściwego rozwoju dzieci i młodzieży. I pomimo że w praskich szkołach stawiamy na cyfryzację, uważam, że dzieci powinny korzystać z internetu w sposób kontrolowany. To też jest nasza rola edukacyjna. Najpierw książka drukowana, a dopiero potem media elektroniczne. Powinniśmy nauczyć dzieci, żeby same, w przyszłości, umiały znaleźć równowagę.

Jak widzi pan to wyważenie tradycyjnych i nowoczesnych narzędzi i metod edukacji?

To zbalansowanie zależałoby oczywiście od kierownika placówki oświatowej i nauczycieli, którzy prowadzą zajęcia. To oni muszą wyważyć techniki i narzędzia nauczania oparte na tradycyjnych metodach oraz tych nowoczesnych, związanych z cyfryzacją, z elektroniką. My mamy za zadanie stworzyć takie warunki, żeby można było wykorzystywać te nowoczesne metody, oparte na tablicach multimedialnych, na bazach wiedzy, które są ulokowane w chmurach, na e-bookach. Zdarza się, że dzieci nawet do końca roku nie posiadają książek, z różnych względów. Czasami ich na to nie stać, a czasami środki, którymi dysponują, wydają na zupełnie inne rzeczy. W takim przypadku dostęp do e-booka za pomocą komputera lub tabletu rozwiązałby nam podstawową barierę w dostępie do wiedzy. Naszym obowiązkiem jest zbadanie potrzeb i przyznanie środków finansowych na doposażenie tych konkretnych szkół. O środki na ten cel będziemy aplikować do funduszy unijnych. Projekt, który przygotowujemy, będzie oscylował wokół 20 mln złotych. Ponieważ zajmuje się nim osoba doświadczona w skutecznym pisaniu tego rodzaju wniosków, nie jesteśmy bez szans na pozyskanie tych pieniędzy.

Chcielibyśmy doprowadzić światłowody do szybkiego internetu, aby móc wyposażyć poszczególne szkoły w nowoczesny sprzęt internetowy, ale też multimedialny. Dobrze by było jedną z naszych szkół wyposażyć w mini kino 5D. Chcielibyśmy, żeby uczniowie uzdolnieni, tacy którzy robią zdjęcia, filmy – a mamy takich – pracowali na programach, które pozwolą stworzyć mini pokazy. W szkole z klasą plastyczną chcemy zainstalować oprogramowanie pozwalające tworzyć projekty w sferze plastycznej, architektonicznej, umożliwić pierwsze próby projektowania wnętrz czy ubiorów. Uczniom uzdolnionym matematycznie trzeba dać szansę nauki projektowania stron albo w ogóle posługiwania się językami informatycznymi. Chcemy na terenie naszej dzielnicy wprowadzić wyróżnik informatyczny dla poszczególnych szkół, dzięki czemu nasza oferta edukacyjna będzie atrakcyjna także dla dzieci z innych dzielnic. Ponieważ koncern internetowy Google zamierza w Koneserze otwierać swój kampus, w tej informatyce zacznie się u nas coś dziać. Docelowo to jest przygotowywanie dzieci i młodzieży do przyszłego funkcjonowania w firmach, gdzie wszystko jest oparte na wiedzy informatycznej. Dobry informatyk ma szansę na dobrze płatną pracę.

A więc jednak głównie informatyka...

Zmiana własnego statusu dokonuje się przez wykształcenie, dobrze płatną pracę, umiejętność działania w zakresie kultury, sportu lub wolontariatu. Mamy więc kilka przestrzeni, przez które możemy rozwój dziecka prowadzić. Informatyka to tylko jedno z narzędzi do osiągnięcia celu. Chcemy na terenie dzielnicy wygenerować kilka ścieżek rozwoju swojej własnej kariery. Jedne będą prowadzone przez rodziców, inne przez nauczycieli, a jeszcze inne przez same dzieci, bo to wszystko zależy tak naprawdę od rodziny, w jakiej się dziecko wychowuje, od potencjału samego dziecka, jak i jego otoczenia. Cyfryzacja jest tylko jednym z elementów.

Inna ścieżka to sport?

Też bardzo dla mnie ważny. Planujemy, może w przyszłym roku, w budynku Liceum Chrobrego na Objazdowej 3 otworzyć liceum z klasami sportowymi. To będzie zupełnie inne liceum, jeśli chodzi o kadrę dydaktyczną. Pani dyrektor nawiązuje kontakty z uczelniami, z Liceum im. Władysława IV, aby podnieść poziom nauczania. W programie znajdzie się siatkówka, koszykówka, pływanie, piłka nożna i sztuki walki. Przeznaczamy ponad 1 mln na doposażenie tej szkoły. W tym roku będzie remontowana sala gimnastyczna, powstanie najprawdopodobniej też nowa siłownia. Dodatkowo, zamierzamy korzystać z okolicznej bazy sportowej, czyli boiska DOSiR-u oraz hali sportowej i pływalni w Wyższej Szkole Menedżerskiej. Chcemy stworzyć z tego kwartału: Kawęczyńska - Objazdowa - Otwocka teren bardzo usportowiony. Zgłosiliśmy też do Zintegrowanego Programu Rewitalizacji pomysł, aby młyn Michla zaadaptować na bursę – kilka szkół średnich na terenie dzielnicy sygnalizuje nam brak takiego obiektu. Taka bursa znalazłaby chyba społeczne, ale i finansowe uzasadnienie, gdyby uzupełnić ją o mini hotel dla sportowców, bo zamierzamy tam organizować zawody. Hotel mógłby zarabiać na utrzymanie bursy. Czekamy na decyzję władz miasta w tej sprawie.

Stawiamy na takie kompleksowe rozwiązania. Nawiązując do tematu bibliotek, postulujemy też, aby biblioteka dla dzieci i młodzieży znalazła swoje miejsce – ok. 300 m2 – w budynku przy Jagiellońskiej 28, w którym znajduje się zarówno Teatr Baj, jak i przedszkole, o które toczy się też walka. Jeżeli mamy teatr, przedszkole, a jeszcze mielibyśmy bibliotekę z książkami dla dzieci i młodzieży, cały budynek byłby przeznaczony dla tej grupy naszych mieszkańców.

Na czym polega problem?

Biuro Kultury Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy ma przeprowadzić poważny remont w tym budynku w ramach Zintegrowanego Programu Rewitalizacji. Remont ma trwać 2-3 lata. Trochę zapomniano przy tym, że mamy tam także przedszkole, z którym na czas remontu trzeba coś zrobić. Zaproponowałem pani prezydent, aby wybudować przedszkole przy ulicy Wrzesińskiej. Mamy tam własną działkę, jedyny problem to brak środków. Wystąpiliśmy o 7 mln zł, ale niestety ich nie otrzymaliśmy, ponieważ Biuro Edukacji i zarząd miasta twierdzą, że mamy wolne miejsca w innych przedszkolach na terenie dzielnicy. Jest w tym niezrozumienie podziału terytorialnego Pragi. Jednak Aleja Solidarności dzieli Pragę na dwie części i coś, co na mapie wydaje się bardzo bliskie, nawet w kontekście społecznym czy psychologicznym stanowi pewną barierę. Mieliśmy sporo sygnałów od rodziców, zaniepokojonych takim rozwojem sytuacji, którzy jasno stwierdzili, że nie woziliby dzieci na ul. Namysłowską, gdzie miasto sugeruje nam przeniesienie części oddziałów tego przedszkola, bo to dla nich zwyczajnie za daleko. Zarząd stoi na stanowisku, że nie wchodzi w rachubę ani przeniesienie tych dzieci do nowych pomieszczeń adaptowanych na przedszkole przy Namysłowskiej 1 ani rozparcelowanie ich po innych placówkach ze względu na zżycie tych dzieci – przerwanie budowanych teraz więzi mogłoby mieć naprawdę poważne konsekwencje dla ich rozwoju. Budowa przedszkola to jest rok, półtora. Moglibyśmy je wybudować, przenieść tam dzieci z Jagiellońskiej 28, a po remoncie przedszkole wróciłoby do swej dawnej siedziby. Miasto, rozważając taką koncepcję wyklucza powrót przedszkola na Jagiellońską 28, na co my z kolei nie wyrażamy zgody. To przedszkole ma bardzo długą historię w tym miejscu i społecznie nieuzasadnione byłoby, gdyby go z powrotem tam nie wprowadzić. Natomiast nowy budynek przy Wrzesińskiej obsłużyłby obszar dzielnicy przyporządkowany do szkoły przy Jagiellońskiej 7, a jednocześnie zabezpieczyłby potrzeby przyszłych naszych mieszkańców – budowanego Portu Praskiego.

Miasto i zarząd dzielnicy mają odmienne wizje rewitalizacji?

Tutaj jako dzielnica i miasto mamy problem, bo nie rozmawiamy tym samym językiem i nie zmierzamy w tym samym kierunku. Docelowa likwidacja przedszkola w dawnej siedzibie jest społecznie nieuzasadniona i będzie rodziła konflikty – i to nie ze strony zarządu, ale niezadowolonych mieszkańców. Zaś przedszkole przy Wrzesińskiej - byłby to pierwszy całkowicie nowy budynek oświatowy na przestrzeni kilkudziesięciu lat na Pradze. Nie chodzi tylko o proces rewitalizacji istniejącej zabudowy, ale także o budowanie nowej substancji. Praga i prażanie oczekują takiej zmiany.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Karolina Krajewska