Lewa strona medalu

PiS bierze wszystko

PiS zwyciężył w wyborach parlamentarnych. Po raz pierwszy od 25 lat jedna partia będzie miała w Sejmie samodzielną większość. Nie udało się to wcześniej ani Sojuszowi Lewicy Demokratycznej w 2001 r., ani potem Platformie Obywatelskiej, mimo że obie formacje uzyskiwały wtedy więcej głosów, niż teraz partia Jarosława Kaczyńskiego. Prawo i Sprawiedliwość zwyciężyło nawet w Warszawie, choć sam prezes uzyskał gorszy wynik indywidualny niż startująca z pierwszego miejsca w Platformie Ewa Kopacz.

Niestety, w Sejmie zabraknie lewicy – też po raz pierwszy od 25 lat. Mimo że w stolicy Zjednoczona Lewica z Barbarą Nowacką zdobyła ponad 93 tysiące głosów, to w całym kraju nie udało się przekroczyć przewidzianego dla koalicji wyborczych progu 8%. Zabrakło mniej niż 0,5%! Gdyby to się udało, w stolicy lewicowa koalicja SLD, UP, Twojego Ruchu, PPS, Zielonych i OPZZ zdobyłaby dwa mandaty: dla Barbary Nowackiej i Katarzyny Piekarskiej. Poparcie dla lewicy było w Warszawie wyższe niż w reszcie kraju – blisko 8,6%, a bez głosów z zagranicy nawet 9,5%. Jak się jednak okazało, sama Warszawa to za mało.

Co wybory przyniosą Warszawie? Zmiany. Na pewno nic już nie będzie tak jak przez ostatnie kilka lat. Po pierwsze, znów kilku samorządowców dostało się do Sejmu. Tym razem głównie ci z PiS-u, jak chociażby szef klubu w Radzie Miasta Jarosław Krajewski, jego poprzednik Maciej Wąsik, radny Michał Grodzki czy burmistrz Pragi Północ Paweł Lisiecki. Trzymam kciuki, bo warto, żeby w Sejmie znaleźli się ci, którzy znają realia i problemy samorządu. Po stronie Platformy Obywatelskiej ruch był raczej w drugą stronę, bo z mandatami posłów pożegnała się po dwóch kadencjach Alicja Dąbrowska, była radna Pragi Północ oraz po czterech latach Ligia Krajewska – wcześniej wiceprzewodnicząca Rady Miasta. Choć dla odmiany posłanką została młoda radna sejmiku z PO Kinga Gajewska.

Po raz kolejny mandatu posła nie zdobył Wojewoda Mazowiecki Jacek Kozłowski, co jest dla niego tym bardziej bolesne, że w związku z wygraną PiS-u wkrótce pożegna się ze swoim stanowiskiem. Zmiana na tym fotelu będzie z pewnością odczuwalna w stolicy, bo Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie teraz skazana na kohabitację z wojewodą, powołanym przez premiera z Prawa i Sprawiedliwości. Z doświadczenia w latach 2006-2007 widać, że nie będzie to współpraca łatwa. A to przecież wojewoda nadzoruje działalność samorządu na terenie województwa i może uchylać nawet uchwały rady miasta.

Stolica nie będzie też mogła już liczyć na przychylne spojrzenie przy podziale środków unijnych, bo prezes Kaczyński nie ukrywa, że Warszawa nie jest jego priorytetem i chce ją wydzielić z województwa mazowieckiego. Przez następne lata Hanna Gronkiewicz-Waltz i Platforma Obywatelska będą musiały się tu okopać, zwłaszcza że przeciwnicy dostali wiatru w żagle i na pewno zgotują albo nowe wybory samorządowe, albo kolejne referendum.

Sebastian Wierzbicki
przewodniczący SLD w Warszawie
www.sebastianwierzbicki.pl