Lewa strona medalu

Bohaterowie Marszu Niepodległości

Organizatorzy pamiętnego Marszu Niepodległości w stolicy sprzed dwóch lat - bezkarni. Chodzi o rok 2013, kiedy to chuligani zaatakowali squat przy ul. Skorupki, podpalili tęczę na placu Zbawiciela, spalili budkę policyjną na tyłach ambasady rosyjskiej i napadli na nieuzbrojonych policjantów z zespołu antykonfliktowego. Nie mówiąc już o tym, że zdemolowali miasto. Początkowo przewodniczący zgromadzenia został uznany winnym i skazany, ale sąd drugiej instancji stwierdził, że jest niewinny, bo miasto demolował ktoś inny, a nie uczestnicy marszu. Tak, tak szanowni Państwo – według sądu to, co wszyscy widzieliśmy na ekranach telewizorów, nie działo się naprawdę. Wychodzi na to, że uczestnicy marszu maszerowali potulnie jak baranki, a Warszawę niszczył kto inny. Oczywiście, nikt o zdrowych zmysłach w to nie uwierzy, więc Prokuratura Generalna wniosła o kasację tego kuriozalnego wyroku, kompromitującego nasz wymiar sprawiedliwości. Niestety, Sąd Najwyższy skompromitował się niewiele mniej, bo w ciągu trzech miesięcy nie zdążył rozpatrzyć sprawy i kasacja się przedawniła. A osoba odpowiedzialna za spustoszenie miasta pozostała bezkarna. Sytuacja ta jest smutna tym bardziej, że część z ówczesnych „bohaterów” marszu znalazła się w Sejmie, zdobywając mandaty poselskie z listy Pawła Kukiza. I teraz nie będą demolowali nam tylko miasta, ale w białych rękawiczkach będą to robić z państwem.

Tymczasem mają problem ze swoim bohaterem Romanem Dmowskim, bo za chwilę przestanie być patronem najbardziej znanego w Warszawie ronda – przy Rotundzie. Wszystko dlatego, że urbaniści od lat postulują, aby to rondo zlikwidować i przekształcić w zwykłe skrzyżowanie. W narożnikach Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich będą mogły wtedy powstać nowe budynki, a drogowcy wytyczą naziemne przejścia dla pieszych. Narodowcy jako pierwsi zareagowali na plany przekształcenia ronda i żądają innego prestiżowego miejsca dla swojego bohatera. Ponieważ nic wolnego nie ma, wpadli na pomysł, aby na Romana Dmowskiego przemianować Aleję Armii Ludowej. Jeszcze inny pomysł – równie kuriozalny – ma kolejny bohater listopadowych zadym Robert Winnicki, prezes Ruchu Narodowego i aktualnie poseł Ruchu Kukiz’15. Według niego nie wchodzi w grę nic innego, jak tylko samo centrum miasta, czyli Plac Defilad.

Dobrze, że Rada m.st. Warszawy w przeciwieństwie do aktualnego Sejmu jest przewidywalna. I w takim składzie raczej nie zgodzi się na honorowanie człowieka, pod którego patronatem na ulicy Warszawy odbywają się burdy demolujące miasto. W tej sprawie nawet Prawo i Sprawiedliwość powinno zachować się odpowiedzialnie. No chyba, że w zamian za poparcie dla obalenia konstytucji będą chcieli ofiarować Dmowskiego narodowcom od Kukiza tak, aby wiedzieli gdzie zaczynać te swoje nieszczęsne demonstracje.

Sebastian Wierzbicki
przewodniczący SLD w Warszawie
www.sebastianwierzbicki.pl