Historia praskich rodów

Rodzina Skórzewskich

Historia rzuciła przedstawicieli tego szlacheckiego rodu z Wielkopolski na kolejarskie Nowe Bródno. Niegdyś oficerowie chorągwi magnackich oraz przemierzający syberyjskie szlaki uczestnicy walk o sprawiedliwość społeczną, po latach - w służbie Szarych Szeregów, walczyli na powstańczych barykadach.

Ród Skórzewskich wywodzi się z wielkopolskiego Skórzewa. Według legendy, podanej przez Tadeusza Żychlińskiego w „Złotej księdze szlachty polskiej”, przodek rodziny należał do znamienitych rycerzy czeskich, przybyłych do Polski wraz z księżniczką Dąbrówką, żoną Mieszka I. Polski władca obdarował wojów znacznymi włościami. Jeden z nich, Drogosław, otrzymał Skórzewo, położone w pobliżu Poznania. Mijały wieki. Nie wiadomo dokładnie, jak i kiedy Skórzewscy przenieśli się na wschód. Prawdopodobnie stało się to na początku XVII wieku, a więc kilkadziesiąt lat po zawarciu Unii Lubelskiej (1568), kiedy to na wschodzie powstawały wielkie latyfundia magnackie. Wtedy też, na przełomie XVI i XVII wieku, pojawiły się prywatne magnackie stałe oddziały wojskowe, przeznaczone do obrony posiadłości tak przed zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi wrogami.

Osadnictwo na kresach wschodnich to była szansa dla przeludnionych majątków szlacheckich w Koronie, również w Wielkopolsce, gdzie ziemię przejmował zazwyczaj najstarszy syn, spłacając młodsze rodzeństwo, zmuszone do opuszczenia rodzinnego gniazda. Tak właśnie ok. r. 1630, jeden ze Skórzewskich, Jan, syn Jana, opuścił Skórzewo i udał się na wschód, aby zaciągnąć się do regimentu kawalerii Jana Mikołaja Daniłowicza, Podskarbiego Wielkiego Koronnego. Następnie jego syn, Antoni służył jako porucznik w chorągwi Pancernej Wojsk Koronnych Dominika Bekierskiego. Podobnie inni Skórzewscy tworzyli straż przyboczną w oddziałach magnackich, pełniąc też różne funkcje na magnackich dworach.

Osiedlali się na żyznych ziemiach Podola, m.in. w okolicach Kamieńca Podolskiego. Niestety, ze względu na sąsiedztwo tureckie i tatarskie, były to też obszary niebezpieczne. Poza atakami Turków i Tatarów, ziemie te pustoszyły  wojska Bohdana Chmielnickiego w czasie powstania kozaków. Te wyniszczające wojny, jakie przetaczały się przez południowo-wschodnie tereny Rzeczypospolitej w XVII wieku, były powodem, dla którego Skórzewscy postanowili opuścić podolskie stepy i udać się z powrotem na zachód, w stronę Lubelszczyzny.

Z rodzinnych dokumentów wynika, że przed rokiem 1749 byli jeszcze na Podolu. Otóż syn wspomnianego wcześniej  Antoniego, Kazimierz Maciej Skórzewski (1715-1778), oficer chorągwi Jana Małachowskiego, nosił tytuł miecznika buskiego. Biorąc pod uwagę fakt, że Busk, od XV w. siedziba sądownictwa szlacheckiego, ziemskiego i grodzkiego, leży na Ukrainie w obwodzie lwowskim, można mniemać, iż w czasie sprawowania urzędu rodzina przebywała jeszcze na wschodnich rubieżach.  Ale już syn Kazimierza Macieja, Antoni Marcin, urodził się w 1749 roku w Kaznowie, koło Ostrowa Lubelskiego. Pełnił funkcję sędziego chełmskiego, a więc zajmował ważne stanowisko, jako że Chełm w latach 1793-1795 był stolicą województwa, a zmarł w 1813 roku w Bussównie, koło Chełma.

Antoni Marcin zostawił syna Konstantego, który urodził się w Bussównie w 1798 roku. Wraz z Apolonią Karoliną z Budnickich miał czworo dzieci, z których dorosłego wieku dożył jedynie Maksymilian Henryk. I choć rzeczywiście dożył prawie  sześćdziesięciu lat, żywot jego był burzliwy i ciężki.

Maksymilian Henryk Skórzewski (1823-1882), urodzony w Bussównie, po skończeniu szkoły średniej w Lublinie,  przyjechał do Warszawy na tzw. kończenie nauki. Został tzw. aplikantem Archiwum Głównego. Jednak, prawdopodobnie jeszcze wcześniej, na Lubelszczyźnie zaangażował się w tzw. spisek Ściegiennego.

Warto tu przypomnieć, że była to organizacja, którą ksiądz Piotr Ściegienny założył wśród chłopów i drobnej inteligencji na terenie Lubelszczyzny i Kieleckiego. Związek Chłopski, bo tak się ta organizacja nazywała, stawiał sobie za cel odzyskanie przez Polskę niepodległości, a także reformy społeczne, zwłaszcza poprawę położenia chłopów. Działalność nie trwała długo. Związkowcy nie potrafili przestrzegać zasad konspiracji, pojawili się też zdrajcy, którzy wydali spiskowców władzom carskim. Kiedy w 1842 r. Maksymilian Henryk Skórzewski dostał polecenie pojechania do Radomia, a później do Kielc, gdzie miało rozpocząć się powstanie, Ściegiennego już aresztowano. Aresztowania objęły też dużo innych osób. Maksymilian Skórzewski został osadzony w Cytadeli Warszawskiej. W wyniku procesu w 1844 roku został skazany na 14 lat katorgi w kopalniach w Nerczyńsku i na stale osiedlenie na Syberii. Na skutek amnestii, ogłoszonej przez cara Aleksandra II, w 1856 roku powrócił do Polski.

Powracającym z Syberii zesłańcom bardzo pomagały polskie rodziny magnackie, ofiarowując pieniądze i ziemię, ale przede wszystkim zatrudniając ich u siebie. Maksymilian początkowo pracował u Radziwiłłów w Nieborowie. Następnie zatrudnił się jako geometra w zarządzie Ordynacji Zamojskiej w Zwierzyńcu i tam się osiedlił. Z Emilią z Szatkowskich miał siedmioro dzieci, urodzonych w Zwierzyńcu w latach 1864-1878, z których najmłodszym był Józef Skórzewski, późniejszy mieszkaniec kolejarskiego Bródna.

Zamoyscy bardzo dbali o wykształcenie urzędników ordynackich oraz o wykształcenie ich dzieci. Kiedy w 1882 roku zmarł Maksymilian Henryk Skórzewski, jego synowie, Stanisław  (ur. w 1875) i Józef (ur. w 1878) mieli 7 i 5 lat. W tym czasie XIV-tym Ordynatem w Zwierzyńcu był hr. Tomasz Zamoyski (1832-1889). Poza kierowaniem ordynacją, równocześnie zaangażował się w budowę polskich kolei – zasiadał w Radzie Zarządzającej Towarzystwa Drogi Żelaznej Warszawsko-Terespolskiej, z prezesem Leopoldem Kronenbergiem na czele, a także, wraz z braćmi Józefem i Karolem, był akcjonariuszem Towarzystwa Drogi Żelaznej Nadwiślańskiej.

Jego następca, XV Ordynat, hr. Maurycy Klemens Zamoyski również widział w kolei ogromny potencjał, wysłał więc braci Stanisława i Józefa Skórzewskich, ok. roku 1895, do uruchomionej właśnie w Radomiu szkoły technicznej, przygotowującej kadry także dla kolei. Obaj skończyli ją jako maszyniści i zostali skierowani na węzeł Warszawa-Praga, gdzie obok dużej stacji rozrządowej zbudowano wielkie warsztaty kolejowe. Dla pracowników kolei powstała dzielnica mieszkaniowa – Nowe Bródno. Mieszkańcami Nowego Bródna na przełomie XIX i XX wieku w 90% byli kolejarze.

Józef Skórzewski założył rodzinę i zamieszkał na Bródnie. W niepodległej Polsce powodziło mu się bardzo dobrze. Jako maszynista zarabiał ok. 1000 zł. Dla porównania, pensja nauczyciela wynosiła wtedy 120-130 zł. Można więc powiedzieć, że należał do kolejarskiej arystokracji. Zachowała się jego fotografia z początku XX wieku w mundurze kolejarskim, w butach z cholewami i druga, zrobiona w Paryżu, gdzie pojechał po odbiór zakupionych we Francji parowozów.
Wysoka pensja pozwoliła utrzymać na przyzwoitym poziomie dość liczną rodzinę. Z pierwszego małżeństwa z Leonią z Łaszkiewiczów (zmarłą w 1918 r.) Józef miał trzy córki: Eugenię, Marię i Zofię. Z drugą żoną, Marią z Tarczyńskich miał jeszcze czworo dzieci: trzech synów i córkę. Mieszkali przy ulicy Nadwiślańskiej. Nawet po śmierci Józefa, która nastąpiła w 1930 roku, rodzina żyła w miarę dostatnio – wdowie wypłacano zawrotną sumę 650 zł miesięcznie. Dzieci Józefa i Marii Skórzewskich to Wacław (ur. 1920), Włodzimierz (1922), Leon (1925) i Hanna (1930). Skupimy się na losach trzeciego z nich, Leona Skórzewskiego, który zebrał rodzinne dokumenty i na ich podstawie odtworzył historię rodziny.

Leon Skórzewski skończył sześć klas Szkoły Powszechnej nr 65 na Nowym Bródnie przy ul. Białołęckiej 36 (obecnie Bartnicza 2), a następnie we wrześniu 1938 roku rozpoczął naukę w Gimnazjum im. Króla Władysława IV na Pradze. Jeszcze w szkole powszechnej, w 1934 roku wstąpił do 51. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej (WDH) im. hetmana Stefana Czarnieckiego, w której zaczynając od zuchów, zdobywał kolejne harcerskie stopnie, aż został zastępowym zastępu „Lwy”. Brał czynny udział w zjazdach, zlotach, uroczystościach rocznicowych i obozach harcerskich.

Ten stan rzeczy przerwał wybuch II wojny światowej. Po zakończeniu działań wojennych, w połowie października 1939 r. Leon Skórzewski rozpoczął II klasę gimnazjalną jeszcze w siedzibie Gimnazjum im. Władysława IV, jednak już w końcu listopada, pod pozorem rozprzestrzeniania się epidemii tyfusu, Niemcy przejęli budynek szkoły i przeznaczyli go na szpital wojskowy. Dalszą naukę gimnazjaliści kontynuowali pod szyldem Państwowych Kursów Dokształcających do Szkół Zawodowych Drugiego Stopnia w budynku Instytutu Weterynarii przy ul. Grochowskiej. Oczywiście, kursy dokształcające, to był tylko kamuflaż. Mając w pamięci pożegnalne słowa dyrektora, aby zawsze być uczciwym wobec siebie i wobec Polski, kontynuowano naukę według programu gimnazjum i liceum. Kadra profesorska w większości pozostała ta sama.

Jednak obowiązujące wtedy przepisy niemieckie zezwalały Polakom uczyć się tylko do 16. roku życia. Później należało podjąć pracę. Po ukończeniu szesnastego roku życia, dzięki pomocy znajomych, w 1942 r. Leon Skórzewski rozpoczął więc pracę w Zakładach Samochodowych firmy Bosch przy ul. Wiktorskiej 10, dzięki czemu miał tzw. mocne papiery, pozwalające na swobodne poruszanie się po mieście i uniknięcie wywózki na roboty do Niemiec. Praca w zakładach Boscha przyniosła mu ponadto wiele praktycznych umiejętności, jak prowadzenie samochodu i motocykla oraz naprawa instalacji elektrycznych w samochodach. Zarobki nie były nadzwyczajne, ale pracownicy otrzymywali codziennie porządne obiady, a od czasu do czasu, tzw. deputaty żywnościowe, co było zresztą zasługą polskiego, przedwojennego kierownictwa w zakładzie.

Praca od godziny 6 rano do 17 po południu nie wypełniała całkowicie czasu Leona Skórzewskiego. Oprócz tego oficjalnego, o czym nie wiedział nikt z rodziny, wiódł on drugie życie – konspiracyjne, w Szarych Szeregach. Już w sierpniu 1939 r. rozkazem Hufca Praskiego wraz ze swoim zastępem został przydzielony do Dowództwa Obrony Cywilnej na Pradze, mieszczącego się w skrzydle Szpitala Przemienienia Pańskiego. Przez cały wrzesień, jako tzw. grupa łącznikowa,  roznosili lub rozwozili na rowerach meldunki i rozkazy. Funkcję tę pełnili do 28 września 1939 roku, czyli do kapitulacji Warszawy.  

Natomiast pierwszym, ściśle konspiracyjnym zadaniem, jakie otrzymał Leon Skórzewski, była obserwacja ruchu wojsk  niemieckich na szosie Modlińskiej, jedynej wówczas drodze wylotowej z Warszawy w kierunku Gdańska. Wraz z trzema sekcjami młodszych harcerzy prowadził ją od października 1939 r. do kwietnia 1940 roku. Do końca 1941 roku grupa zajmowała się też rozprowadzaniem konspiracyjnej prasy, wypisywaniem na murach antyniemieckich haseł oraz zrywaniem niemieckich flag.

Na przełomie 1941/1942 r. został drużynowym tzw. młodszej drużyny 51. WDH, liczącej pięć zastępów. Po przejściu podstawowego szkolenia strzeleckiego, a następnie wojskowego o kryptonimie „Wiarus”,  uzyskał stopień harcerski ćwika. We wrześniu 1943 r. ukończył kurs podharcmistrzowski o kryptonimie „Za lasem” i pełnił funkcję hufcowego drużyn BS Praga (Bojowych Szkół, do których należeli harcerze w wieku 15-17 lat). Początkowo używał pseudonimu „Leon”. Jednak po rozstrzelaniu przez Niemców swego bezpośredniego przełożonego, dowódcy BS Praga, Mieczysława Słonia, pseud. „Jurand”, zgodnie z wymogami konspiracji, zmienił pseudonim na „Selim”. Od września 1943 r. do maja 1944 r. uczestniczył w kursie tzw. Agrikoli jako kapral podchorąży, po którego ukończeniu pełnił funkcję dowódcy plutonu. Tak zastał go wybuch Powstania.

Stan pełnej mobilizacji zarządzono już w połowie lipca. Oznaczało to trzymanie całych drużyn (ok. 50 ludzi) w gotowości w tzw. lokalach alarmowych. Było to trudne do wykonania, postanowiono więc, skoro większość ludzi była z Bródna, utrzymywać zawsze połowę składu, przy czym druga połowa szła do domów umyć się i coś zjeść. Trwało to do 30 lipca, kiedy zarządzono tzw. pogotowie stuprocentowe.

1 sierpnia, o godz. 14, Leon Skórzewski zjawił się na Targowej 71/73, gdzie odbywały się codzienne odprawy dowódców VI Obwodu AK. Wtedy dowiedział się o godzinie „W”, a  jako przydział bojowy otrzymał rozkaz osłaniania i zapewnienia ochrony Centralnej Składnicy Meldunkowej, mieszczącej się w szkole Paszke - Polakowej, przy ul. Wrzesińskiej 10. Pobiegł więc na Bródno zebrać ludzi, a także pożegnać się z matką, nad którą opiekę zleciło mu, wychodząc do powstania, dwóch starszych braci.

Z grupą, którą udało mu się zebrać, dotarł na miejsce przydziału 10 minut przed godziną 17. Pozostała część plutonu z zastępcą Leona Skórzewskiego, Mirosławem Kuryłowiczem, pseud. „Mirek”, nie dotarła na godzinę „W” na Wrzesińską i wzięła udział w walkach na barykadzie przy ul. Bartniczej róg Białołęckiej (dziś Wysockiego), skutecznie blokującej przez kilka dni ruch niemieckich samochodów zaopatrzeniowych z północnych rejonów Pragi. Dopiero drugi atak czołgowy, 4 sierpnia, zmusił obrońców do wycofania się.

Po ustaniu walk powstańczych na Pradze, które nastąpiło 5 sierpnia, Leon Skórzewski przeszedł z powrotem do konspiracji i wrócił na Bródno, przejmując dowództwo swojego plutonu. VI Obwód AK nie złożył jednak broni. Leon Skórzewski, jako znający dobrze teren, otrzymał od swego dowódcy, Jerzego Jaczewskiego, pseudonim „Bryza” polecenie przeprowadzenia ludzi z Bródna do Choszczówki, w celu późniejszego przerzucenia ich przez Wisłę na Żoliborz i do Kampinosu, aby wspomóc powstańców na lewym brzegu, a równocześnie uchronić praską młodzież przed wywózkami na roboty do Niemiec. Ogółem udało się przerzucić w ten sposób co najmniej 700 osób.

W dniach 18-20 sierpnia Leon Skórzewski przeprowadził z Bródna do Choszczówki ok. 80 ludzi, którzy mieli czekać na przeprawę przez Wisłę. Jednak wobec ogromnych strat w ludziach zaniechano dalszych przerzutów i pod koniec sierpnia Skórzewski ze swoimi harcerzami wrócił na Bródno. W czasie nocnego powrotu, w pobliżu gajówki w Choszczówce, grupa natknęła się na niemiecki patrol. Wywiązała się potyczka, w wyniku której zginęło dwóch Niemców, a jeden został ranny.
Po wkroczeniu Rosjan na Pragę, kiedy okazało się pewne, ze nie uniknie mobilizacji, Leon Skórzewski zgłosił się do I Armii Wojska Polskiego. Po dwóch tygodniach spędzonych na terenie dawnego obozu na Majdanku, został skierowany do I Oficerskiej Szkoły Lotnictwa w Zamościu, do kompanii awiomechaników. Jednak kiedy wyszła na jaw jego przynależność do AK i udział w Powstaniu Warszawskim, dostał trzy miesiące karnej kompanii. W tej formacji brał udział w walkach o Berlin. Po zakończeniu wojny, na mocy amnestii, trafił do 6. Pułku Piechoty II Dywizji, w którym pełnił funkcję kierowcy. Następnie służył w Głuchołazach, a potem w Częstochowie, gdzie w grudniu 1946 roku został zdemobilizowany.

19 grudnia 1946 roku wrócił do Warszawy. Dom na Nadwiślańskiej nie istniał, zniszczony przez ostatni pocisk katiuszy wystrzelony przez Rosjan w połowie września 1944 roku. W okresie od lutego do września 1947 roku Leon Skórzewski, aby nadgonić opóźnienie w nauce, uczęszczał na intensywne kursy przygotowujące do studiów technicznych i po zdaniu egzaminów wstępnych został przyjęty na Wydział Mechaniczny Politechniki Warszawskiej, który ukończył w grudniu 1951 roku. Dyplom otrzymał w marcu 1952 roku. W 1950 roku ożenił się z Cecylią Żukowską i zamieszkał w Legionowie.
Po 5 latach wrócił do Warszawy. Po krótkim okresie pracy w instytucji wojskowej, zatrudnił się w spółdzielni produkującej podnośniki hydrauliczne. W 1972 ożenił się po raz drugi z Ireną Brydowską. Z pierwszego małżeństwa ma syna Andrzeja, a z drugiego – córkę, Irenę Aleksandrę.

Od 1976 do 1982 r. pracował w Zakładach Mechanicznych „Ursus” na stanowisku dyrektora do spraw rozwoju i inwestycji. 31 stycznia 1982 r. przeszedł na emeryturę. Związany z Oddziałem Bródno Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, wciąż wierny harcerskim ideałom, co miesiąc spotyka się w bródnowskim klubie „Junona” z kolegami z drużyny harcerskiej. Stara się też popularyzować wiedzę na temat historii VI Obwodu AK, obejmującego tereny Pragi i Targówka oraz wkładu Pragi w wysiłek Powstania Warszawskiego.

Joanna Kiwilszo