Strażacy bez siedziby

Jest ich 57. Chcą działać charytatywnie dla mieszkańców Białołęki, ale nie mają siedziby. Zarząd dzielnicy nie zgadza się na lokalizację zaproponowaną przez białołęckich strażaków-ochotników.

Strażacy tradycyjnie cieszą się w Polsce wielkim szacunkiem i autorytetem. Wiadomo, że pożary wybuchają, zdarzają się też inne przypadki losowe, w których strażacy spieszą z pomocą. Do zadań strażaków-ochotników należy m.in. ratownictwo na drogach, prowadzenie ewakuacji oraz usuwanie skutków burz i podtopień, że o zdejmowaniu kota z wysokiego drzewa nie wspomnę.

Dlatego inicjatywa utworzenia na Białołęce Ochotniczej Straży Pożarnej, mimo że w naszej dzielnicy działają już dwie jednostki straży pożarnej państwowej, spotkała się z ogromną sympatiąi poparciem społecznym. Jednak zarejestrowana oficjalnie 28 grudnia 2015 roku OSP Warszawa Białołęka nie ma siedziby. 30 sztuk kompletnego umundurowania ochotnicy trzymają tymczasowo w mieszkaniu kolegi.

Na razie prowadzą głównie działalność edukacyjną, w formie pokazów w szkołach i przedszkolach. 12 czerwca zorganizowali też piknik strażacki, na którym poza pokazami pierwszej pomocy, objaśniali, jak zachować się w razie pożaru, jak obsługiwać gaśnicę czy też jak uspokoić i pomóc w wypadku zagrożenia dziecku.

Białołęccy strażacy-ochotnicy znaleźli niewielką, należącą do miasta, działkę u zbiegu ulic Płochocińskiej i Spedycyjnej, gdzie chcą stworzyć centrum ratownictwa. Planują postawić tam budynek z garażami.

- Działka, którą wybraliśmy, znajduje się w centrum dzielnicy, można z niej szybko dojechać do ulicy Modlińskiej – mówi prezes OSP Warszawa Białołęka, Krzysztof Budek.

Na tę lokalizację nie zgadza się jednak zarząd dzielnicy i proponuje strażakom miejsce na Zielonej Białołęce. Zwróciliśmy się z prośbą o przedstawienie stanowiska samorządu w tej sprawie do burmistrz Białołęki, Ilony Soi-Kozłowskiej.

- Jeśli grupa mieszkańców chce działać na rzecz lokalnej społeczności, a to działanie może zwiększyć bezpieczeństwo na danym terenie, to jestem zdania, że powinnością samorządu jest wspierać taką inicjatywę – mówi Ilona Soja – Kozłowska, burmistrz Dzielnicy Białołęka m.st. Warszawy.

Zgodnie z kompetencjami wniosek strażaków został przekazany do rozpatrzenia przez Biuro Mienia Miasta i Skarbu Państwa, które obecnie zajmuje się zarządzaniem nieruchomościami Miasta st. Warszawy.

- Po rozpoznaniu tematu przez Biuro Mienia Miasta i Skarbu Państwa okazało się, że wskazany przez Stowarzyszenie teren u zbiegu ulic: Płochocińskiej i Spedycyjnej nie może być wykorzystany pod budowę strażnicy z kilku powodów. Po pierwsze, w tym rejonie przebiegają urządzenia podziemne, uniemożliwiające zabudowę gruntu. Po drugie - część terenu jest przeznaczona pod poszerzenie ul. Płochocińskiej, a w przyszłości też pod budowę ul. Spedycyjnej. I wreszcie po trzecie - dla tego rejonu nie ma miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, co blokuje możliwość trwałego rozdysponowania terenu – w pierwszej kolejności należy dany obszar kompleksowo uporządkować i ustalić jego funkcje. Z odpowiedzi przekazanej przez Biuro Mienia Miasta i Skarbu Państwa zarówno dzielnicy jak i OSP jednoznacznie wynika, że w tej chwili nie ma możliwości przekazania tego terenu pod lokalizację strażnicy OSP.

Dodatkowo wskazana przez OSP Warszawa Białołęka działka u zbiegu ul. Płochocińskiej i ul. Spedycyjnej, znajduje się zbyt blisko działających zawodowych jednostek straży pożarnej przy ul. Modlińskiej 15 (w sąsiedztwie EC Żerań) i przy ul. Czarodzieja 19 i rejony ich działania nakładałyby się. Kolejna na terenie dzielnicy – w tym wypadku ochotnicza - straż pożarna dużo bardziej jest potrzebna w niezwykle szybko rozwijającej się wschodniej części Białołęki. Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe argumenty zasadniejsze wydaje mi się ulokowanie nowej strażnicy właśnie na obszarze tzw. Zielonej Białołęki – dodaje Ilona Soja – Kozłowska. - Obecnie czekamy na dalsze wyniki działań biura, tzn. na znalezienie terenu we wschodniej części dzielnicy, który będzie można wydzierżawić na rzecz Stowarzyszenia pod tę działalność.

Bliskość dwóch jednostek zawodowej straży pożarnej wydaje się być poważnym argumentem, choć ochotnicy twierdzą inaczej.

- I tak nigdy nie wyjeżdżamy pierwsi do zdarzenia- wyjaśnia Krzysztof Budek. - Najpierw wyjeżdża państwowa straż pożarna, a dopiero później my, jako wsparcie. W takim wypadku lepiej jest wyjeżdżać z centralnego punktu dzielnicy.

Białołęccy ochotnicy skarżą się, że urząd nie chciał z nimi rozmawiać, a o lokalizacji na Zielonej Białołęce dowiedzieli się z mediów. Chcą działać dla ludzi, ale, jak mówią, bez siedziby nic nie zrobią. Okazuje się, że na swoją strażnicę muszą jeszcze poczekać.

Joanna Kiwilszo