Prosto z mostu

O desakralizacji świąt

Początek listopada to właściwy czas, by ponarzekać na desakralizację świąt. Przed Dniem Wszystkich Świętych nasila się czysto komercyjna presja na dzieci, by brały udział w zabawach Halloween, równie absurdalnych w Polsce jak bejsbol i indyk w Święto Dziękczynienia. Niestety, międzynarodowe sieci handlowe chcą u nas sprzedawać te same towary, co wszędzie. Ale nie obawiajmy się: nasza tradycja nawiedzania grobów nie zaniknie, gdyż sprzedaż zniczy, z pozytywkami, lampkami i innymi ozdóbkami, to również dobry biznes.

Nazajutrz po Zaduszkach rozpocznie się... Boże Narodzenie. Na wystawy sklepowe zajadą saniami czerwone „święte mikołaje”, w galeriach handlowych pojawią się podejrzanej konduity „aniołki”. W listopadzie! Kiedyś świąteczny wystrój sklepów pojawiał się w dniu Świętego Mikołaja. Dziś sieci handlowe wyciągają wnioski z naukowej wiedzy, iż świąteczna atmosfera skłania ludzi do wydawania w sklepach większej ilości pieniędzy, niż zwykle. Przypuszczam, że gdyby nie potrzeba ustawiania na wystawach listopadowych zniczy, handlowcy próbowaliby sztuczek ze „świętymi mikołajami” już w październiku.

„Desakralizacja świąt”? Na pierwszy rzut oka (ucha) brzmi to jak oksymoron, jak „osuszanie wody”. Zdesakralizowane święta przestają być świętami, podobnie jak budynki kościołów, które zdesakralizowano, są już tylko budynkami, choć zachowują architektoniczną formę świątyń. W Europie Zachodniej przybywa świątyń, w których urządza się sklepy, magazyny, a nawet dyskoteki. Ich widok sprawia niewypowiedzianie przygnębiające wrażenie, nawet na osobach niewierzących. Mamy poczucie schyłku pewnej kultury.

Tak samo przygnębiające wrażenie sprawia proces desakralizacji świąt, który właśnie następuje na naszych oczach. Pozostaje po nich forma, jak mury sprzedanej świątyni: zakupy, prezenty, świąteczne posiłki, wyjazdy wypoczynkowe wykorzystujące wolne dni, atrakcyjny program telewizyjny... Przygnębiające.

W moim domu choinkę przystraja się dopiero w dzień Wigilii, lecz w otoczeniu namolnych ozdób w sklepach i na ulicach bardzo trudno jest utrzymać do tego dnia nastrój radosnego oczekiwania na święta. Utrzymanie czy przywrócenie tego nastroju, pamiętnego z dzieciństwa, warte jest jednak każdego trudu.

Żądzy pieniądza sieci handlowych w demokratycznym kraju nie da się powstrzymać przepisami prawa. Spróbujmy zmobilizować się i przywrócić prawdziwy sens świąt, uwalniając się sami od presji reklam i promocji świątecznych. Wtedy odnajdziemy sens dawania świątecznych prezentów, sens bycia razem, sens świętowania.

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl