Przychodnia dla Zwierząt

Analfabetyzm dyplomatyczny

Proszę Szanownych Państwa, jesteśmy świadkami kościelno-rządowej kontrreformacji. W naszym imieniu tzw. władza podejmuje decyzje, których nie chcemy. Wydaje pieniądze, których nie zarobiła. Wypycha nas na wiochę i disco polo.

Pytajmy, dlaczego nie ma gen. Skrzypczaka, a Misiewicz wciąż. Wróg w granicach, a co oznacza, jeżeli dowódca generalny honorowo podaje się do dymisji, pokazując ministrowi MON i zwierzchnikowi sił zbrojnych Dudzie, Konstytucję RP? W dyplomacji …. armia i jasne zasady są fikcją. To znaczy, że prezydent ma naród w głębokim poważaniu. Duda akceptuje ministra, który co tydzień dowodzi z pokoiku katolickiej telewizji. Po lub przed obiadkiem z ojcem co tydzień rozkazuje dyrdymały. Dlaczego nie głosi kazań w Sejmie lub w INFO? Armia stała się wyznaniowa i polityczna? Wiśnią tego tortu jest zdanie Angeli Merkel po wysłuchaniu wizji na Europę pani Szydło, Dudy i Kaczyńskiego - przyjęłam do wiadomości. W języku dyplomacji oznacza to spadaj kretynie lub jak lubi pan Jarek … spieprzaj dziadu. Aliści oświadczam w imieniu 70% społeczeństwa to było do Was, nie do nas. My tu mieszkamy i zostajemy w Europie.

Wróćmy do miłości do zwierząt. W poprzednim felietonie pisałem, że prawdziwa miłość do zwierząt to tak naprawdę wiedza o nich i chęć do jej poznania. O przyczynach dyskopatii pisałem już i będę jeszcze pisał, aliści tym razem o bardziej palących tematach.

Gorącym newsem w świecie psów i kotów są cieczki i rujki u suk i kotek. Czerwone serducha płynące wraz z feromonami nie są widoczne nawet na śniegu, ale działają na zwierzęce nozdrza w promieniu wielu kilometrów. Proszę Szanownych, zawsze byłem zwolennikiem rozmnażania zwierząt rasowych, posiadających certyfikat odpowiedniego związku. Obecność mieszańców czy kundelków to świadectwo naszej nieodpowiedzialności. Jedyną receptą na odpowiedzialność jest dobre prawo. I jeżeli kara, to wyłącznie finansowa. Chciałbym i prosiłbym obecnych w ławach na wpisanie do ustawy o ochronie zwierząt obowiązku trwałego oznakowania każdego gatunku i zwierzęcia tego gatunku.

Dlaczego o to wnoszę? Prawnik obsługujący tranzytowe miasto i gminę zapytał mnie, czy nie podjąłbym się lub znalazł chętnych do pełnienia nocnych dyżurów w celu udzielania pomocy potrąconym przez tiry psom. Odpowiedziałem, że nie. To wyrzucanie pieniędzy podatników, stwarzanie zagrożenia na drodze przez niewyspanych lekarzy i co najgorsze obecność tego złego potencjum przez cały czas. Zaproponowałem, aby każdego psa w mieście i okolicznych wsiach w pasie wzdłuż tranzytowej trasy zaczipować na koszt miasta. Tak, przyznał prawnik, ale to są koszty. Tak, ale jeżeli powie się chłopu czy mieszkańcowi, że to jest za darmo! to przyjdzie czy nie? Przyjdzie.

Aliści jak zaczipowany pies zostanie potrącony przez tira, to straż miejska przyjedzie, odczyta dane właściciela, wezwie go, każe zabrać rannego zwierzaka do lekarza i wystawi mandat. Czy wyborca PiS czy jego przeciwnik drugi raz pozwoli sobie, aby już nie anonimowy pies szlajał się bez sensu jak niezaczipowany właściciel. Nie, bo populizm się nie opłaca, każde za darmo kosztuje. Ale niech kosztuje mądrze.

Proszę Szanownych Kierowców, każde zwierzę na drodze gminnej jest własnością gminy. Jeżeli dojdzie do kolizji nie uciekajcie jak minister z miejsca wypadku. Wezwijcie pomoc lub zawieźcie zwierzaka do lekarza weterynarii. Weźcie fakturę. Za wypadek winę ponosi gmina. A jak gmina wie czyj to pies, to …

Proszę zapytać się urzędników miasta i gminy Pułtusk, co zdecydowali.

lek. wet. Zygmunt Kosacki
Jabłonna, ul. Szkolna 22A
czynne: pon.-pt. 12-19, sob. 10-13
tel. 22 782-48-88, 602-341-684
e-mail: zygakosacki@wp.pl
Pełen zakres usług