Po godzinach place zabaw dla mieszkańców

W środę 16 maja, w gościnnych progach czytelni na Bazarze Różyckiego, mieszczącej się w budynku Centrum Kreatywności przy Targowej 56, odbyło się spotkanie poświęcone dostępności przestrzeni wspólnych po godzinach. Mimo niesprzyjającej aury, wzięli w nim udział pracownicy oświaty, urzędnicy - miejscy i dzielnicowi, rodzice, w tym zrzeszeni w praskim forum rad rodziców oraz mieszkańcy dzielnicy. Po raz pierwszy w całościowy sposób zajęto się tematem przestrzeni teoretycznie wspólnych, a w rzeczywistości niedostępnych dla mieszkańców. To kolejne spotkanie z cyklu „Co z tą Pragą?”, którego organizatorem jest stowarzyszenie „Porozumienie dla Pragi” (facebook.com/PorozumienieDlaPragi).

Prowadzący spotkanie Krzysztof Michalski z Praskiego Stowarzyszenia Mieszkańców „Michałów” przybliżył problemy związane z brakiem dostępności istniejącej infrastruktury: przedszkolnych placów zabaw, boisk szkolnych, parkingów przy urzędach, które choć finansowane z publicznych środków (tylko remonty placów zabaw przy przedszkolach i szkolnych boisk w latach 2010-2018 kosztowały praskiego podatnika prawie 15 mln zł), po godzinach pracy placówek nie są udostępniane mieszkańcom. Udostępnienie tej infrastruktury, zamiast tworzenia po sąsiedzku kolejnych tego typu miejsc, tyle, że już ogólnodostępnych, mogłoby spowodować przesunięcie środków na inne potrzeby zarówno w sferze edukacji (dodatkowe zajęcia dla dzieci, wzrost wynagrodzeń), jak i innych dziedzinach funkcjonowania samorządu (remonty podwórek, dodatkowe kamienice doposażone w CO, remonty ulic itp.).

Adam Lisiecki przedstawił poglądową mapę istniejących na terenie dzielnicy placów zabaw. Tylko część z nich jest ogólnodostępna. Są place zabaw realizowane przez deweloperów i poszczególne wspólnoty. Wciąż powstają nowe – ostatnio plac zabaw powstał w ramach inicjatywy lokalnej na podwórku przy ul. Kowieńskiej. Nie ma w tej sferze jakiejś spójnej wizji, jak docelowo taka sieć placów zabaw powinna wyglądać. Czy warto za publiczne pieniądze budować nowe za 300, 500 tysięcy, czy nawet milion złotych, czy jednak lepiej zadbać o udostępnienie już istniejących?

Piotr Stryczyński nakreślił ośmioletnią historię starań Towarzystwa Przyjaciół Pragi o otwarcie praskich placów zabaw przy placówkach przedszkolnych. Przytoczył także prawne aspekty sprawy. Na drodze cywilnoprawnej za szkody wyrządzone przez dziecko odpowiadają jego rodzice. Nie istnieje wymóg opieki ze strony dyrekcji nad użytkownikami boiska czy placu zabaw, a jedynym warunkiem powinien być stały nadzór w postaci monitoringu i częstszego przeglądu stanu urządzeń. Powinien również zostać wprowadzony regulamin korzystania z obiektu i określony zakres odpowiedzialności użytkowników za stan wyposażenia. Jako członek Komitetu Rewitalizacji Piotr Stryczyński zaznaczył także, że na Targówku oraz Pradze Południe, które to dzielnice również obejmuje Zintegrowany Program Rewitalizacji, boiska szkolne zostały otwarte dla mieszkańców po godzinach pracy szkół. Rzecznik prasowy Karol Szyszko stwierdził, że także na terenie Pragi Północ boiska szkolne są w praktyce otwarte. Jest to 10 boisk i dwa Orliki. Okazuje się jednak, że część z nich wykorzystywana jest po godzinach przez praskie kluby sportowe, a część wynajmowana komercyjnie. Także nie zawsze podawane godziny dostępności, szczególnie w weekendy są aktualne. Na części ogólnodostępnych boisk natomiast zamontowano latarnie na monety, pozwalające na wygodne korzystanie z boiska tylko po dokonaniu stosownej opłaty.

W przypadku przedszkoli rzecznik dostrzegł więcej problemów. Nie widział możliwości otwarcia wszystkich placów zabaw, a jest ich w dzielnicy około 19, choć nie wykluczył możliwości rozwiązań pilotażowych. W dyskusji z udziałem przedstawicielek liceum przy Kowelskiej i przedstawiciela Zarządu Praskich Terenów Publicznych, jak bumerang wracały problemy dewastacji i kosztów ich napraw. Pracownice oświaty podnosiły też argument odpowiedzialności dyrekcji placówki za ewentualne szkody oraz wypadki, do jakich mogłoby dojść na jej terenie oraz brak etatów dla pracowników ochrony.

Rodzice przytaczali przykłady szkół i przedszkoli z innych dzielnic, które otworzyły się na mieszkańców, z bardzo dobrym rezultatem i przy braku dewastacji. Jarosław Adamczuk, dyrektor Centrum Wspierania Rodzin Rodzinna Warszawa (wcześniej: Zespół Ognisk im. K. Lisieckiego „Dziadka”) potwierdził, że po otwarciu terenu ośrodka przy Środkowej żadnych dewastacji nie stwierdzono. W planach jest jeszcze większe otwarcie się na sąsiedztwo.

Głos w dyskusji zabrał także Marek Piwowarski, dyrektor Zarządu Zieleni Warszawy, a prywatnie rodzic i mieszkaniec Pragi Północ, stwierdzając, że zarówno obawy pracowników placówek oświatowych przed odpowiedzialnością, jak i wieszczoną dewastacją są nieuzasadnione. Wszystkich miejskich urzędników obejmuje ubezpieczenie zbiorowe od odpowiedzialności cywilnej. Zarząd Zieleni Warszawy administruje ogromnymi terenami, na których znajdują się także place zabaw. Wszystkie są ogólnodostępne i niemonitorowane. Dewastacje się zdarzają, ale są one marginalne. Oczywiście, na naprawę infrastruktury w szkołach i przedszkolach muszą iść z miasta dodatkowe środki. Uznano też, że impuls inicjujący zmiany w tej sferze powinien wyjść z miejskiego biura edukacji, a nie od poszczególnych placówek w dzielnicy.

Podkreślano, że grodzenie wzmaga frustrację osób nie mogących z infrastruktury za ogrodzeniem skorzystać, co potęguje akty wandalizmu. Są to dobrze zbadane procesy, w których to ogólnodostępność, a nie grodzenie daje szansę na wzrost zachowań społecznych i spadek wandalizmu. Dlatego kierunek zmian jest nieuchronny. Tymczasem obecnie większą wrażliwość w tych sprawach niż dyrektorzy praskich placówek oświatowych, wykazują niektórzy deweloperzy, budując otwarte place zabaw. Największych dewastacji dokonują też nie same dzieci, ale nieodpowiedzialni dorośli.

Dyskusja nie przyniosła rozstrzygnięć, ale podniosła wiele ważnych wątków. Pokazała zarówno obawy i oczekiwania, jak również możliwy kierunek zmian.

Tematem nieco pominiętym w dyskusji było udostępnianie parkingów po godzinach pracy urzędów. Przykładem był parking pod praskim ratuszem. Zarówno ten zewnętrzny, jak i wewnętrzny, przeznaczony dla urzędników, w soboty i niedziele mógłby służyć np. przyjeżdżającym do ZOO, w którego okolicy deficyt miejsc parkingowych jest naprawdę duży. Jednak na takie zmiany urząd dzielnicy chyba nie jest jeszcze gotowy.

Karolina Krajewska