Prosto z mostu

Wstyd na szynach

Władze miasta lubią się chwalić, że wymieniły cały tabor komunikacji miejskiej na niskopodłogowy. Fakt: nawet najstarsze, całkiem już zamortyzowane autobusy tłukące się po przedmieściach stolicy mają niskie podłogi, ułatwiające wjazd wózkom. Niskopodłogowe w Warszawie są też wagony metra i SKM. Całkiem inaczej sprawa się ma z tramwajami.

Tramwaje to wielki wstyd stolicy. Mamy 23 linie tramwajowe, na których jeździ ok. 400 składów. Nawiasem mówiąc, w trochę od Warszawy mniejszej Pradze linii tramwajowych jest 28, do tego 9 nocnych. To taka ilustracja tezy o stawianiu na transport szynowy...

Jedna trzecia z tych 400 składów to pojazdy z epoki śp. Edwarda Gierka. Według „Raportu Rocznego 2016” (ostatniego dostępnego) Tramwaje Warszawskie posiadają 330 wagonów opartych na konstrukcji chorzowskich zakładów Konstal z 1973 r. 105N, zwanych niegdyś „akwariami”. Konstal produkował ich nowsze wersje aż do 2000 r., lecz z punktu widzenia osób podróżujących na wózkach wszystkie one były takie same – miały te same, wyjątkowo strome schodki.

Niektóre dzielnice niemal pozbawione są tramwajów niskopodłogowych, tak jakby kierownictwo Tramwajów Warszawskich miało jakąś wiedzę o niewystępowaniu tam inwalidów ani matek z małymi dziećmi. Na przykład, „akwaria” dominują na liniach 28 i 70 – obie łączą Pragę poprzez Most Gdański z Bemowem.

Minęło 15 lat od skomercjalizowania Tramwajów Warszawskich i mniej więcej tyle samo czasu, odkąd pojawiły się możliwości korzystania z funduszy unijnych. W materiałach spółki TW czytamy, iż „program modernizacji taboru tramwajowego jest jednym z największych w Europie, od roku 2006 stołeczny przewoźnik zakupił ponad 280 nowoczesnych niskopodłogowych, klimatyzowanych wagonów.” Oznacza to, że rocznie kupowano średnio około 20 wagonów. Przyznają Państwo, że ten wynik nie powala. W innych miastach „akwaria” uczestniczą już co najwyżej w przejazdach okolicznościowych jako pojazdy zabytkowe.

Okazja, by o tym napisać, jest taka, że właśnie zakończył się fiaskiem kolejny przetarg TW na zakup nowych wagonów. Najpierw wykluczono z postępowania zwycięzcę przetargu - koreańską firmę Hyundai Rotem, a potem okazało się, że druga oferta, bydgoskiej Pesy, ma cenę wyższą niż kwota zarezerwowana na to zamówienie. To oczywiście nieprawdopodobne, by tak duża firma jak TW nie była w stanie wygospodarować 400 mln zł w swoim wieloletnim planie finansowym, zapewne więc tramwajarzom coś się nie spodobało w ofercie Pesy. Szkoda, że dopiero teraz, a nie na etapie przygotowywania opisu przedmiotu zamówienia, z którym oferta Pesy musiała być wszak zgodna.

Na kolejny przetarg będziemy musieli poczekać – zamówień za 2,5 miliarda złotych nie przygotowuje się z dnia na dzień. Dzieci z wózków w tym czasie wyrosną, a niepełnosprawni?

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl