Rekiny odpływają?

 W ostatnich czterech numerach Nowej Gazety Praskiej w cyklu „Rekiny biznesu w praskiej radzie dzielnicy”, „Rekiny w Porcie” i „Rekiny za torami” opisywaliśmy wiele nieformalnych powiązań przewodniczącego i wiceprzewodniczącego praskiej rady Ryszarda Kędzierskiego i Marka Bieleckiego, a jednocześnie udziałowców (Kędzierski) i członków zarządu (Bielecki) firmy Kenpol, zajmującej się zarządzaniem nieruchomościami, również budowanymi przez deweloperów, aktywnie inwestujących w ostatniej kadencji rady na Pradze Północ. Sprawa została wreszcie zauważona przez PiS.

Partię, z ramienia której obaj panowie dostali się do rady dzielnicy. Pełnomocnik tej partii poseł Paweł Lisiecki (w przeszłości pracownik Ryszarda Kędzierskiego w firmie Kenpol), układając nowe listy do samorządu, nie znalazł na nich miejsca dla obu panów. Metody, które zastosował, wydały się im obu chyba niestosowne, bo oburzeni wysłali pismo do władz politycznych partii, w tym do samego prezesa, w którym zadają wiele pytań, m.in. „Czy w ostatnim czasie poseł na Sejm RP Pan Paweł Lisiecki wymuszał i/lub otrzymał potwierdzenie pisemne/ustne od tut. urzędników o rzekomym wymuszaniu przez prezydium rady wydawania jakichkolwiek decyzji”. Wszystko to w kontekście licznych i nieprawdziwych informacji, jak twierdzą zainteresowani, które pojawiają się w ostatnim czasie w urzędzie Dzielnicy Praga Północ m.st Warszawy oraz funkcjonującymi w przestrzeni publicznej wśród mieszkańców Pragi. Te porażające informacje dotyczą jakoby: „rzekomo stosowania mobbingu przez burmistrza dzielnicy w stosunku do podwładnych mu pracowników, oraz rzekomych prób nacisku na urzędników przez przewodniczącego rady dzielnicy i wiceprzewodniczącego rady dzielnicy w związku z wydawaniem przez urzędników decyzji”. Domagają się udostępnienia ewentualnych notatek, pism etc., jednocześnie oświadczają, że jeżeli w przedmiotowej sprawie zostanie potwierdzony udział pana posła, sprawa znajdzie swój finał w sądzie (wszystkie cytaty z przesłanego wszystkim radnym pisma – przyp. red.). Innymi słowy, w PiS-ie zagotowało się i trwa poszukiwanie winnych. Mając świadomość, że ich byt na listach PiS zostanie zakończony, rekiny przygotowały sobie tratwę ratunkową. Do wyborów została zgłoszona lista Ruch Samorządowy Mieszkańców Praga, jedna z kilku lokalnych list mieszkańców. Niby nic dziwnego, gdyby nie skrót, którym się posługuje. RSM Praga to już funkcjonująca od dziesięcioleci w przestrzeni publicznej nazwa największej spółdzielni mieszkaniowej na Pradze Północ. Chytre? - chytre. Oczywiście, na pierwszych miejscach list owego ruchu znajdujemy naszych „antybohaterów” Marka Bieleckiego i Ryszarda Kędzierskiego. Działania takie bulwersują. Stosowny komunikat w tej sprawie został opublikowany na stronie Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej Praga - RSM Praga. Czytamy w nim „iż Komitet Wyborczy Wyborców „Ruch Samorządowy Mieszkańców Praga” posługujący się nazwą skróconą KWW „RSM PRAGA” nie jest w żaden sposób związany z Robotniczą Spółdzielnią Mieszkaniową Praga”. Spółdzielnia w żaden sposób nie firmuje działalności powyższego komitetu wyborczego i nie odpowiada za jego działalność. Dalej dowiadujemy się że komitet używa nazwy skróconej spółdzielni bez jej zgody. Komunikat podpisał zarząd spółdzielni. Teraz osoby na liście owego komitetu w mediach społecznościowych zapewniają, że nie miały intencji podszywania się pod nazwę spółdzielni…

„Rekiny” zostały porzucone, ale „rekiny” walczą do końca. Można się było o tym przekonać podczas Nocy Pragi i święta ulicy Ząbkowskiej, gdy do stoiska „rekinów” ustawiła się spora kolejka fanów, zwabiona… pętami grillowanej kiełbasy.