Po sąsiedzku

Deweloper naszym dobrem

Przy Jagiellońskiej powstaje pierwszy budynek przyszłej zabudowy osiedla Mennicy. Właśnie zaczęła się sprzedaż mieszkań pierwszego etapu inwestycji. Nie będzie to kameralne osiedle niedużych domów, jak początkowo planowano i o co się aż prosiło przy takim terenie nad Wisłą. Na wizualizacji dewelopera widać jedynie sztampową zabudowę, wyciskającą z miejsca ile się da „powierzchni użytkowej mieszkalnej” (PUM). Na wąskiej działce między Jagiellońską a wałem wiślanym zmieszczono aż trzy rzędy bloków, te od strony Wisły, nieco niższe, opierając prawie o stopę wału. Niepokój mieszkańców Śliwic budzi skala oraz intensywność planowanej zabudowy, zastrzeżenia mamy także do przyjętej przez dzielnicowy wydział architektury wysokości - 26,5 m (ok. 8 pięter) przy dopuszczonych w studium zagospodarowania 20 metrach. To zastrzeżenie podzielił także publicznie wicedyrektor miejskiego Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Marek Mikos, ale nie poszły za tym żadne działania. Na terenie położonych po drugiej stronie Jagiellońskiej Śliwic dopuszczalna wysokość wynosi 13 m... Poza tym, prezentowany obecnie na wizualizacji dewelopera projekt jest już zupełnie inny niż ten, na który otrzymano decyzję środowiskową. A teren jest wrażliwy powodziowo. Co i jak można na nim budować miała określić ponowna ocena oddziaływania na środowisko, sporządzona przed etapem budowlanym, ale od niej odstąpiono. Kto będzie ponosił koszty strat w przypadku podtopień i powodzi, deweloper? Zastrzeżeń jest więcej. Nie zadbano o akustykę - ściany bloków będą dodatkowo odbijać ogromny hałas od Jagiellońskiej, a odległości pomiędzy budynkami mogą nie wystarczyć na odpowiednie przewietrzanie. Ponadto zieleń na tym nadwiślańskim terenie znajdziemy... głównie na dachach. Puszczenie de facto na żywioł zabudowy na tym terenie, wyznacza standard dla pozostałych inwestorów w okolicy, co grozi chaosem na znacznie większą skalę. Dochodzą do tego kłopoty komunikacyjne, brak miejsc pracy itp., znane już z innych inwestycji w Warszawie (np. Odolany).

Tak jak w Porcie Praskim zabudowa odbywa się tutaj na podstawie wz-tek, czyli wydawanych w dzielnicy warunków zabudowy. Deweloperzy dużą inwestycję dzielą na poszczególne działki i w efekcie budują zazwyczaj gęściej i wyżej, niż pozwalałby na to plan miejscowy. W obu przypadkach planu nie ma. Winne takiej sytuacji jest miasto, ale to dzielnica poszła deweloperowi na rękę. To tutaj brak zrozumienia dla uzasadnionych obaw mieszkańców, a każda kolejna władza w inwestycjach deweloperskich widzi swoje pięć minut sławy. Brak jednak podstawowego namysłu, zważenia konsekwencji. W wyniku braku takiej refleksji, niszczone są obecnie dwa ciekawe przyrodniczo i inwestycyjnie tereny dzielnicy. Wydaje się, że przypadku Jagiellońskiej jeszcze można nad tym zapanować. Czy rządzący się na to odważą, czy sprawdzi się słynne: „po nas choćby potop”? W tym przypadku może być to prorocze...

Karolina Krajewska
- przewodnicząca Rady
Osiedla Śliwice