Różyc - reaktywacja?

Na bazarze Różyckiego trwa rozbiórka dawnych straganów. Wygląda to na jakiś kataklizm. W rzeczywistości to początek odnowy. W miejscu rozwalających się budek powstaną estetyczne pawilony, toalety i plac zabaw.

O tym, że Różyc jest miejscem kultowym wie każdy warszawiak.  Pisaliśmy o jego powstaniu i o jego twórcy, Julianie Różyckim w artykule z cyklu „Historia Praskich Rodów” w 2014 roku. Wtedy czasy świetności bazar miał już za sobą: alejki świeciły pustkami, wiele budek było zamkniętych. Starsi warszawiacy pamiętają jednak bazar jako miejsce tętniące życiem, wesołe, oferujące duży wybór towarów.

Wiadomo było, że na Różycu można kupić wszystko, od bielizny po garnitur, czy od spinki do włosów po zegarek. W latach 60. przyjeżdżało się tu po pocztówki z nagraniami Beatlesów czy Rolling Stonesów, zupełnie niedostępne gdzie indziej. To było takie miejsce ostatniej szansy – jak czegoś nie było w sklepach, a to zdarzało się często, można było liczyć, że na pewno dostanie się to na bazarze Różyckiego.

Szczyt świetności bazar Różyckiego osiągnął w latach 80., kiedy w sklepach straszyły puste półki. W latach 90. klientów odebrał mu Jarmark Europa na błoniach Stadionu Dziesięciolecia. Odtąd targowisko zaczęło podupadać. Dziś mało kto tu zagląda. Nie ma też wielu sprzedających. Otwarte są głównie punkty z sukniami ślubnymi.

Obecnie teren dawnego bazaru podzielony jest na dwie części. Mniej więcej dwie trzecie obszaru, położone bliżej Ząbkowskiej, na osi pomiędzy bramami przy Targowej i Brzeskiej, to grunt odzyskany przez spadkobierców dawnych właścicieli, którzy w 2018 roku wyburzyli część pawilonów, zapowiadając stworzenie przestrzeni na imprezy plenerowe i ożywienie bazaru.

Pozostała jedna trzecia terenu, rozciągająca się na tyłach Muzeum Warszawskiej Pragi, to grunt miejski. Tam właśnie trwa rozbiórka starych straganów. Drewniane budki padają pod ciężkim sprzętem firmy Zab-Bud.

– To nie koniec bazaru, tylko nowy początek. Chcemy zachować handlową funkcję tego miejsca – zapewnia Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy. Tłumaczy, że Zab-Bud ma nie tylko zburzyć stare pawilony, ale także postawić nowe, zaprojektowane przez pracownię OCA Architekci na podstawie konsultacji z kupcami. Aby nawiązać nić tradycji, będą mieć zielony kolor, jak dawne konstrukcje.

Projekt przewiduje powstanie 44. nowych pawilonów, pogrupowanych po cztery w 12 „wysepkach”. Oprócz sklepów zbudowane zostaną także dwa pomieszczenia sanitarne – jedno dla pracowników i drugie dla klientów, w tym toaleta dla niepełnosprawnych oraz łazienka, gdzie można będzie przewinąć dziecko. Na obrzeżach bazaru zostaną posadzone ozdobne krzewy i 20 niewysokich drzew. Zaplanowano także niewielki plac zabaw.

Na teren nowego bazaru będzie można wejść od strony ul. Targowej przez bramę w ciągu ul. Kępnej, obok muzeum. Tędy też będą się odbywać dostawy do pawilonów.

Budowa nowych budek wraz z podciągnięciem zasilania i kanalizacji będzie kosztować 5,8 mln zł. Wszystko ma być gotowe pod koniec roku. Pierwszeństwo w najmie pawilonów dostali kupcy, którzy opuścili rozbierane budki.

Można się spodziewać, że między miejską a prywatną częścią bazaru będzie panować rozdźwięk. Szkoda, że samorządowi nie udało się porozumieć ze spadkobiercami i przygotować spójnej rewitalizacji całego targowiska.

JK